Rośnie liczba ofiar ataków na dwa meczety w Nowej Zelandii. 49 osób nie żyje, a 48 jest rannych. Wielu rannych trafiło do szpitali. Do sieci wypłynęło nagranie jednego z napastników, który swoje działania transmitował na żywo. Policja zatrzymała czterech sprawców ataku.
W piątek doszło do strzelaniny w dwóch meczetach w Christchurch, mieście położonym na wschodnim wybrzeżu Wyspy Południowej. Do meczetów przy Deans Avenue i Linwood Avenue wtargnęli uzbrojeni napastnicy i zaczęli strzelać do zgromadzonych tam ludzi. Do pierwszego ataku doszło wczesnym popołudniem czasu miejscowego (ok. 2:45 czasu polskiego - red.). Drugi miał miejsce kilkadziesiąt minut później.
Z najnowszych informacji wynika, że w ataku zginęło 49 osób. Tę liczbę potwierdziła policja. 48 osób jest rannych.
Wielu z nich trafiło do szpitali z ranami postrzałowymi. Z przekazów medialnych wynika, że w meczetach doszło do intensywnej wymiany ognia w momencie, kiedy wkroczyły służby.
Kto odpowiada za atak?
Potwierdzono też, że zatrzymano cztery osoby, które prawdopodobnie mają związek z atakiem na meczety. To trzech mężczyzn i jedna kobieta, którzy mogli działać w zmowie. Z relacji świadków wynika, że jeden z napastników, który wtargnął do środka, miał przy sobie broń automatyczną i strzelał do przypadkowych osób.
Okazało się też, że jeden ze sprawców strzelaniny transmitował wszystko w internecie. W mediach społecznościowych krąży nagranie i screeny z tego materiału.
Według CNN przed atakami w Christchurch jeden ze sprawców opublikował też post, w którym zamieścił swój 87-stronicowy manifest wypełniony antyimigranckimi i antymuzułmańskimi treściami. Miały znaleźć się w nim również wyjaśnienia, co do motywów ataków w Nowej Zelandii.
W związku wydarzeniami w mieście panuje sytuacja nadzwyczajna. Do odwołania zamknięto m.in. szkoły. Policja apeluje do mieszkańców o to, by nie zbliżali się do meczetów i wydzielonych obszarów. Nie ma pewności, czy dojdzie do kolejnych zamachów.