"Mówię kategorycznie NIE dla promocji środowisk LGBT i będę bronić tradycyjnej Polski" – napisała windsurferka Zofia Klepacka w słynnym wpisie na Facebooku po deklaracji LGBT podpisanej przez Rafała Trzaskowskiego. Klepacka przeprosiła jednak za swoje słowa Jolantę Ogar, koleżankę z kadry, która poczuła się urażona wpisem.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Krótki post Klepackiej wywołał ogromne zamieszanie. Podchwyciły go prawicowe portale i kibice, którzy wzięli w obronę sportsmenkę. Wpis windsurferki szybko zniknął z Facebooka. Portal uznał, że Klepacka szerzy mowę nienawiści.
Klepacka homofobiczne opinie wypowiadała też w m.in. "Gazecie Polskiej" i Polskim Radiu. – Ja po prostu się nie zgadzam na promocję wynaturzeń. Normalny model rodziny to kobieta i mężczyzna – stwierdziła w radiu publicznym.
Z kolei w prawicowym tygodniku wyznała, że "podczas zawodów poza Polską wypełniamy formularze zgłoszeniowe, w których musimy określić swoją płeć, i tam są trzy warianty – man, woman albo gender. Z tego co wiem, nikt nie zaznacza opcji gender, bo zawodnicy są kobietami albo mężczyznami".
Klepacka tych wywiadów udzielała na kilka dni przed rozpoczęciem zgrupowania kadry polskich żeglarzy na Majorce. Wśród niewielkiej, 10-osobowej grupy seniorek startujących w konkurencjach olimpijskich, była Zofia Klepacka i Jolanta Ogar. To lesbijka, która jest już po ślubie ze swoją życiową partnerką Hiszpanką Chuchie.
– Znamy się z Zosią 15 lat. Przecież wie, że jestem otwartą lesbijką. Poznała nawet moją żonę. Zrobiło mi się zwyczajnie przykro po tym, co napisała. Czekałam na nią na tym zgrupowaniu, żeby powtórzyła mi to samo prosto w oczy. Ale okazało się, że już nic do mnie nie ma. Przeprosiła mnie nawet za to – powiedziała Jolanta Ogar, mistrzyni Europy i świata w żeglarstwie.
Ogar dodała, że naszemu społeczeństwu potrzeba lepszej edukacji. – My nie zachorowaliśmy na homoseksualizm, my nim nikogo nie zarażamy. Tacy się urodziliśmy i pokochaliśmy osobę z naszej płci. To jest poza naszą kontrolą – wyjaśniła w rozmowie z "Wprost".