Dla Justyny "Juszes" Żak występ w "Big Brotherze" to okazja do zyskania kolejnych followersów i subskrybentów. I tych z pewnością przybędzie w czasie najbliższych tygodni – od samego otwarcia programu dziewczyna stała się obiektem gorącej dyskusji internautów. Szkoda tylko, że przy okazji oberwało się jej chłopakowi.
Na YouTube subskrybuje ją ponad 220 tys. osób, a niektóre z jej nagrań mają po pół miliona wyświetleń. W udostępnianych filmach, pochodząca z Białegostoku 26-latka, przede wszystkim nawraca swoich widzów na weganizm, prezentując kolejne bezmięsne potrawy lub robiąc testy wegańskich produktów.
Poza treściami "pro vegan" jest u niej vlogowo ("Zakochałam się w swoim szefie!"), rankingowo ("5 różnic między Polakami a Hiszpanami") oraz make-upowo. Pojawiają się również crossovery z udziałem chłopaka Juszes, Pawła Grigoruka – youtubera z kanału Pa Na To.
Justyna działa również mocno na Instagramie, gdzie obserwuje ją niemal 73 tys. followersów. Na profilu influencerki, która w niedzielę wprowadziła się do Domu Wielkiego Brata, można znaleźć m.in. zdjęcia reklamujące jej markę odzieżową Nananana.pl czy fotografie dziewczyny w samej bieliźnie.
Całe życie Justyny Żak jest w internecie. To w sieci zbudowała liczny fanbase, tutaj zdobyła rozpoznawalność. Czy zatem występ w programie, którego zasady zabraniają Juszes kontaktowania się ze światem zewnętrznym, przysłuży się jej sławie?
Na razie jednak "Juszes" zaznała mroczniejszej strony fejmu. Którego celem automatycznie stał się także jej chłopak.
"Będzie rozstanie"
Chwilę po tym, jak Justyna pokazała się w niedzielę w studiu "Big Brothera", użytkownicy Wykopu w komentarzach pod #bigbrother zaczęli wrzucać jej zdjęcia. Niby nic dziwnego, w końcu wykopowicze wyciągali przeszłość każdego z mieszkańców naszpikowanej kamerami wilii. W przypadku Juszes ochrzczonej szybko jako "ta weganka", sprawa szybko zaczęła żyć własnym życie.
Justynę Żak do Domu Wielkiego Brata odprowadził jej chłopak – Paweł Grigoruk. Dziewczyna zapewniała o łączącym ich uczuciu i zaufaniu, którym oboje darzą się bezgranicznie. Niektórzy internauci jednak "wiedzą lepiej" i już piszą komentarze o niechybnej zdradzie Juszes.
Czytając takie posty można się tylko rozpłakać nad tym, że pokoleniowa sztafeta sfrustrowanych internetowych Januszy i zazdrosnych Grażyn prędko się nie zatrzyma.
"Nie przyszła zdradzać faceta, mają do siebie pełne zaufanie, ale póki co najbardziej roznegliżowana wśród dziewczyn..." – zauważa jedna z kobiet, komentujących zdjęcie Justyny Żak na fanpage'u "Big Brothera". "Cycki na wierzchu, szkoda faceta, będzie rozstanie na bank" – wieszczy inny internauta.
Mroczna strona popularności
W sieci mnóstwo jest seksistowskich komentarzy na temat Juszes, tak samo jak screenów z "Big Brothera", na których widać głęboki dekolt uczestniczki programu. Gdyby tylko mieszkańcy Domu Wielkiego Brata mieli dostęp do internetu, wszyscy z nich przeczytaliby o sobie coś niemiłego – to ciemna strona popularności. Niestety w przypadku Justyny Żak personalnie obrywa się również jej chłopakowi.
"Ten ziomek od cycatki to jakiś przegryw", "ty no nie wiem jak tam twoja szmaciura" – gdybym to ja czytał takie opinie na swój temat, ponieważ moja dziewczyna znalazła się w "Big Brotherze", straciłbym wiarę w ludzi. Zapytaliśmy Pawła Grigoruka o jego uczucia, jednak ten nie odpisał nam do chwili publikacji tego artykułu. Jestem jednak przekonany, że nie jest to dla niego łatwy okres.
Grigoruk również jest youtuberem. Subskrybuje go niemal 45 tys. ludzi – znacznie mniej niż w przypadku Juszes. Po swojej wizycie na widowni "Big Brothera" stał się w internecie symbolem "cuckolda" – mężczyzny, który nawet nie reaguje, kiedy zdradza go jego własna kobieta lub czerpie z tego seksualną satysfakcję.
Reakcja internautów jest godna potępienia przynajmniej z dwóch przyczyn. Po pierwsze komentarze typu "jak mogłeś jej na to pozwolić" sugerują pewien patriarchalizm, zupełnie tak, jakby Juszes nie decydowała o swoim życiu i to od Pawła zależało, czy dziewczyna znajdzie się w programie.
Po drugie, celem zawiści sfrustrowanych internautów stał się bogu ducha winny facet, którego jedynym "grzechem" w tym wypadku jest to, że wspiera swoją dziewczynę w podjętym przez nią wyzwaniu.
Nazywanie go "cuckoldem" jest strasznie słabe, podobnie jak publikowanie rozlicznych, seksistowskich komentarzy pod adresem Juszes. Widać, że patostreamy mocno wypaczyły społeczność internetu.
I doprowadziły do tego, że większa patologia kwitnie poza domem Wielkiego Brata.