Powiedzmy sobie wprost – Robert Mazurek w swojej porannej rozmowie z RMF FM lubi obśmiać swoich gości i zapewne taki sam cel przyświecał mu w trakcie środowej dyskusji z Leszkiem Millerem, kiedy zapytał swojego gościa, czy przyjmie zaproszenie do debaty w obcym języku. Były premier wtedy zaczął po prostu wypowiadać się po angielsku.
– Do tej pory pan Krasnodębski mnie nie zaprasza – odpowiedział Miller.
– Nie, powiedział, że może być Ewa Kopacz, Leszek Miller. On liderów Koalicji Europejskiej zapraszał – kontynuował jednak Mazurek, który ewidentnie był ciekawy, czy były premier jest w stanie komunikować się po angielsku.
Wtedy Miller odpowiedział: – Debate in the foreign language is a stupid idea (debata w obcym języku to głupi pomysł).
– Dlaczego to jest głupi pomysł? – dopytywał Mazurek. – Zaraz panu powiem... We are in Poland. Voters are Poles (jesteśmy w Polsce, wyborcy to Polacy). – odpowiedział Miller.
– Jesteśmy w Polsce – przetłumaczył Mazurek. – So we speak Polish. It's clear (więc mówimy po polsku, to proste) – podsumował Miller.
Mazurek nie byłby jednak sobą, gdyby nie pozwolił sobie na pewną uszczypliwość. Jak powiedział, były premier wypowiadał się z "pięknym słowiańskim akcentem".