
W Tatrach zbliża się sezon na krokusy i wielu turystów już nie może się go doczekać. "Plaga krokusomaniaków już jest przygotowana do najazdu na krokusy" – piszą w internecie. Co roku o tej porze szczególnie Dolina Chochołowska przeżywa istny szturm. Turystów, którzy depczą rośliny, by zrobić zdjęcia, pilnują ochotnicy, bywało też, że i straż miejska, i policja. W tym roku Tatrzański Park Narodowy też już szuka wolontariuszy.
"Zjawisko to przyciąga tysiące turystów. W ostatnich latach, w tym okresie, na niektórych szlakach pojawia się masowy ruch turystyczny. Obserwuje się negatywne zachowania turystów związane z poruszaniem się poza szlakami i wydeptywaniem krokusów". Czytaj więcej
Schronisko PTTK im. Jana Pawła II na Polanie Chochołowskiej też szykuje się na najazd. Co prawda turyści podziwiają krokusy w wielu miejscach, m.in. na Kalatówkach, ale to ona najbardziej z nich słynie.
Zjawisko oglądania krokusów w Dolinie Chochołowskiej w pewnym sensie można porównać do Morskiego Oka. Z tą różnicą, że wielu turystów specjalnie celuje z przyjazdem w Tatry właśnie na tę porę, by uchwycić jak kwitną. Sezon jest krótki, ale widoki wtedy nieziemskie. Krokusami w Dolinie Chochołowskiej zachwycał się m.in. Jacek Saryusz-Wolski:
Fioletowe pole, dosłownie krokus na krokusie, utrzymuje się przez ok. trzy tygodnie, mniej więcej na początku kwietnia. Ale w internecie już wielu turystów pyta, kiedy będą.
Jak będzie w tym sezonie, to się okaże. Jeśli ktoś się wybiera w Tatry, warto przeczytać "Kodeks Miłośnika Krokusów", który znajduje się na stronie TPN. "Nie wchodź na polanę, że by nie zadeptać krokusów", "Nie kładź się, nie siadaj na nich, nie zrywaj, nie parkuj na krokusach" – czytamy.
