Nie wszyscy są zadowoleni z ułożenia list wyborczych do Parlamentu Europejskiego wewnątrz Koalicji Europejskiej. Najbardziej poszkodowanym politykiem PO wydaje się być Bogdan Zdrojewski. Zapowiada on, że z członkostwa w partii nie zrezygnuje, choć nie kryje żalu do lidera PO.
– Zostaję, nawet jeśli Grzegorz nie powie "przepraszam". Mogę być w polityce aktywny niezawodowo – powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl Bogdan Zdrojewski. – Zakładam także, że będę członkiem PO bez funkcji i bez wynagrodzenia wynikającego z pełnienia roli polityka – dodał europoseł.
Zdrojewski nie wie, dlaczego nie znalazł się na listach wyborczych, nawet na niższym miejscu. – Wiem natomiast, że uzasadnienie, które padło, jest fałszywe – stwierdził. Były minister kultury i dziedzictwa narodowego przyznał również, że rozmawiał kilkakrotnie z Grzegorzem Schetyną na temat potencjalnego startu w różnych wyborach.
– Grzegorz pytał mnie na okoliczność rozmaitych propozycji: czy zagram w Platformie w "piłkę nożną"? Powiedziałem, że tak. Czy zagram w "koszykówkę"? Dobrze. Może w "piłkę ręczną"? Zgodziłem się. I padło też pytanie, czy zagram w "hokeja na lodzie". Odpowiedziałem, że w tym przypadku nie – powiedział Bogdan Zdrojewski.
"Hokej na lodzie", czyli start w wyborach do Sejmu nie jest jednak celem Zdrojewskiego, który już w 2014 orku oświadczył, że do polskiej polityki wracać nie chce. – To jest decyzja przemyślana i bardzo dobrze uzasadniona. Mam przekonanie, że nie powinienem tego czynić – ocenił.
Przypomnijmy, Bogdan Zdrojewski w ogóle nie znalazł się na liście wyborczej Koalicji Europejskiej do Parlamentu Europejskiego. W poprzednich wyborach w 2014 roku, na rodzinnym Dolnym Śląsku wygrał w cuglach. Nie wiadomo, dlaczego Grzegorz Schetyna zdecydował się na taki ruch. Nieoficjalnie mówi się o wyeliminowaniu ostatniego stronnika Donalda Tuska.