Bożena Dykiel ma 71 lat, ale nie zwalnia tempa. Jednak "stop" w końcu powiedział jej organizm. Aktorka zemdlała na planie serialu "Na Wspólnej" i musiała przejść poważną operację serca.
– Przez lata bagatelizowałam zdrowie. Wiedziałam, że mam wadę serca, ale dalej żyłam jak wariatka – opowiedziała w "Twoim Stylu" Dykiel, która w serialu TVN gra od 2003 roku. To właśnie podczas kręcenia scen do "Na Wspólnej" w 2017 r. zasłabła.
– Pamiętam, kręciliśmy w "Na Wspólnej" wątek, jak to Ziębowie przechodzili małżeński kryzys. Sceny były emocjonalne i trudne. Pracowałam cztery dni w tygodniu po 12 godzin. Wstawałam o 5.30, kończyłam o 19.30. Mój mózg był niedotleniony, bo wadliwa zastawka raz mi się otwierała, raz nie. I któregoś dnia upadłam – wyznała aktorka w wywiadzie.
Dykiel była jednak pewna, że to tylko osłabienie z powodu przeziębienia i poszła do przychodni. Jej lekarka wysłała ją jednak natychmiast do Instytutu Kardiologii w Aninie. Tam usłyszała od specjalistów, że jeśli chce dalej żyć, muszą wstawić jej nową zastawkę.
– Operował mnie w końcu kardiochirurg, dr Andrzej Bochenek z Katowic, jeden z trzech "bogów". Wszył mi nową zastawkę. Operacja była poważna, przez kilka godzin żyłam na sztucznym sercu – wspominała aktorka w "Twoim Stylu".
Po zabiegu Dykiel zdała sobie sprawę, że musi jednak zwolnić tempo. – Już nie jestem tą szaloną Bożenką, która biegnie na tańce, a jutro leci do Barcelony. Dotarło do mnie, że już niewiele muszę. Robię to, na co mam ochotę, w swoim tempie i na swoich warunkach – wyznała.