Aktorka Bożena Dykiel stała się gwiazdą prawicy po tym, jak ostro skrytykowała Bronisława Komorowskiego i PO. – Nie jestem za żadną partią – mówi aktorka w "Bez autoryzacji". Tłumaczy też, że nie popiera PiS i Andrzeja Dudy. Jej zdaniem, w tych wyborach nie ma odpowiedniego kandydata.
Po występie w TVP1 stała się pani gwiazdą prawicy. Jest pani zwolenniczką tej opcji?
Wie pan, ja przed programem zapytałam "czy mogę mówić szczerze, to co uważam?". Powiedzieli, że tak. No więc powiedziałam. Nie jestem za żadną partią, mi chodzi tylko o to, żeby mnie i moich przyjaciół nie robili w bambuko. I tyle. Nie dam się robić w jajo.
Kiedy stwierdziła pani, że Platforma Obywatelska nie spełnia pani oczekiwań, że źle rządzi?
To było oczywiste od początku. Oni zabierają nam pieniądze, żeby rozbudowywać administrację.
A poprzednie rządy tak nie robiły?
Robiły tak samo, ale PO robi to na jeszcze większą skalę i dłużej. Jest bez jakiejkolwiek kontroli. Jeden pan Kwiatkowski [prezes NIK - przyp. naTemat], który jest wspaniałym facetem, nie załatwi wszystkiego.
Wypowiedziałam się jasno w telewizji. Nie jest tak, że podobają mi się inni kandydaci - nikt mi się nie podoba. Uważam, że prezydent to powinien być ktoś z poza tego całego układu, a nie z partii, bo wtedy są takie sytuacje jak z panem Komorowskim. "Bronek, będziesz prezydentem. - A co prezydent robi? - No nic nie robi, ma się słuchać". No i się słucha.
To może Paweł Kukiz ma szansę na pani głos, on jest spoza układu?
Nie, Paweł Kukiz nie jest odpowiedzialnym i odpowiednim człowiekiem. To powinien być wykształcony człowiek, najlepiej prawnik, który potrafi rozmawiać z ludźmi. Powinien być człowiekiem wolnym od zobowiązań partyjnych. A poza tym ja się nie znam na polityce, to są tylko moje wyobrażenia, osoby, której nie chce się żyć patrząc na te układy, układziki.
Najprostszym i najwspanialszym ambasadorem kraju jest kultura. A jak ktoś się dupą odwraca do kultury, to jak ja kogoś takiego mogę lubić? Platforma była przeciw ustawie o kinematografii i zgrabiła nasze pieniądze. Pieniądze, które bardzo ciężko się zarabia w tych zawodach, i bardzo nieregularnie. I co zrobili z tymi naszymi pieniędzmi? Nic, poszły w diabły, na kolejne urzędy.
Pani jest zwolenniczką PiS? Bo niektórzy ludzie prawicy już uznają panią za ambasadorkę tej partii.
Nie. Szanuję poszczególnych ludzi z każdej partii, tych, którzy są tego warci. Nie jestem za żadną partią. Kiedyś, na samym początku, podobała mi się jedna partia, ale przez te 25 lat to zostało zniszczone.
Czyli politycy PiS czy sztab Andrzej Dudy nie ma prawa mówić "Bożena Dykiel, nasza wyborczyni"?
Nie, nie jestem żadna ambasadorką PiS. Jestem apartyjna.
Nie boi się pani, że przez ten mocny polityczny manifest będzie miała pani problemy zawodowe?
Jak one się pojawią, to będę się zastanawiała. Zdaję sobie sprawę, że ktoś może na mnie za to najechać. Ale też wiem od agencji, z którymi współpracuję, że wielu ludzi pisze "nareszcie ktoś powiedział to, co myślimy". Nie śledzę komentarzy, bo nie mam czasu na internet, to złodziej czasu. Jestem starszą panią, mam już mało czasu i szkoda mi na śledzenie tego, co piszą inni. Czasem tylko zaglądam na pocztę.
Wie pan, ja wolę sobie poczytać książkę. Nie mam pretensji do świata, mi się dobrze żyje, bo ciężko na to pracuję. Pracuję na to już wiele, wiele lat.
Dziękuję za rozmowę.
No, teraz pan to poukłada tak, żeby Dykiel jeszcze przyładować. Wtedy się to będzie oglądało.
Nie, rozmowa jest nagrana, spiszę jej dokładny przebieg.
Bo wie pan, jeżeli ludzi się ograbia z pieniędzy w sposób jawny i bezczelny, to ja mam kochać te rządy? One nie dają nic w zamian. Mamy prezydenta, który jest na pasku swojej partii. No zaraz, moment! Uważam, że nie ma dobrego kandydata.
Mam swoich dwóch kandydatów, których bym poparła, ale nie powiem panu kto to. Są zupełnie z sufitu, ale są wykształceni, znają języki, potrafią się zachować i rozmawiać z ludźmi. Bo taką umiejętność trzeba mieć, a nie czytania tekstów, które usypiają ludzi i nic nie znaczą.
W programie wymieniła pani listę zarzutów, ale nie wszystkie te kwestie leżą w kompetencjach Bronisława Komorowskiego. Na przykład działanie straży miejskiej czy stawianie słupków w miastach.
Proszę pana, to jest wszystko wierzchołek góry lodowej. Prezydent jest z tej, a nie innej partii, która rządzi, prezydent ją akceptuje. Nie czuje się pan ścigany? Jeździ pan do miasta? Ja przestałam jeździć do miasta samochodem, jeżdżę środkami komunikacji miejskiej.
Może któryś z tych panów przejechałby się bez ochrony metrem czy tramwajem? Niech zobaczy zwykłych ludzi, jak się zachowują, gdzie parkują samochody. Ale takie bez kogutów na dachu. Jesteśmy krajem słupków i nie ma ani jednego podziemnego garażu.