To wielka sztuka być szefem związku zawodowego i zdenerwować pracowników. Ale Piotrowi Dudzie się to udało. – Wielu nauczycieli chce teraz wystąpić z szeregów "Solidarności". Jako przewodniczący nie będę tego ciągnął dalej. Jak ktoś mówi coś takiego jak Duda, to nas przecież ośmiesza. Ja idę z ZNP – przyznaje Paweł, anglista z podwarszawskiej szkoły. To reakcja na słowa szefa "Solidarności", który ogłosił, że nie usiądzie przy jednym stole z przedstawicielami ZNP i zaczyna osobny protest.
– Na pewno nie siądziemy razem do stolika ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego – tak szef "Solidarności" Piotr Duda skomentował zapowiadany przez ZNP na 8 kwietna ogólnokrajowy strajk nauczycieli (blisko 80 proc. zadeklarowało, że do niego przystąpi). Podkreślił, że oświatowa "S" rozpocznie własny protest, jeśli do 28 marca premier Mateusz Morawiecki nie przedstawi związkowcom konkretnych propozycji podwyżek płac. Mówił też o rozbieżności postulatów nauczycieli ZNP i "Solidarności".
ZNP chce, by średnie wynagrodzenie nauczycieli zwiększyło się o 1 tysiąc złotych brutto. Z kolei Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" żąda podniesienia płac w oświacie o nie mniej niż 650 zł od stycznia tego roku i kolejnych 15 proc. od 2020 roku.
Te słowa oburzyły wielu nauczycieli należących do oświatowej "Solidarności". Ci na facebookowych grupach dali upust swoim emocjom i odpowiedzieli przewodniczącemu Dudzie.
"Straszny szkodnik i dlatego m.in. rozstałem się z przybudówką PiS jaką obecnie jest Solidarność, która zgodnie z wytycznymi partii do jakiej należy dzieli Polaków" – napisał Marek. Wtórowała mu Dorota: "Wstydzę się, że to mój związek. Będę strajkować. O 1000 zł. A Solidarności dziękuję. Jutro składam wniosek o usunięcie mnie z grona członków. Wiem, że to nic nie da, bo jeden gest niczego nie zmieni. Ale łudzę się, że takich jak ja będzie więcej...". I faktycznie: coraz więcej nauczycieli w ostatnich dniach zdecydowało się, by opuścić szeregi oświatowej "S".
– Z całego kraju dostajemy takie sygnały. Zwłaszcza po wypowiedzi Piotra Dudy o tym, że nie będzie dyskusji przy jednym stole. Nauczyciele w szkołach siedzą właśnie przy jednym stole i mają ten sam problem – niskie płace – mówi nam Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP.
"Na dołach współpracujemy"
Dzwonię do regionalnych ośrodków "Solidarności" i ZNP w różnych częściach Polski. Pytam: czy wspólnie będą walczyć o wyższe płace nauczycieli i czy ci faktycznie rezygnują z członkostwa w "S".
Jedno ze śląskich miast. – U nas nie ma żadnych przeszkód. Jeśli związkowcy chcą, to protestują z ZNP. A to dlatego, że dublowanie nie ma sensu. Od początku uważam, że walczymy o to samo. A jeśli są wspólne cele, to oczywiście sądzę, że powinniśmy działać wspólnie. ZNP szybciej podjął takie działania, przeprowadził bardzo trudną fazę organizacyjną, to tym bardziej trzeba wspólnie wystąpić – słyszę w oświatowej "S".
Lubelskie, "Solidarność". – Nie było uchwały komisji krajowej zabraniające przystąpienia do strajku. Ludzie w placówkach sami decydują, czy dołączą. Przewodniczący Duda ma swoje powody, żeby nie współpracować na górze z panem Broniarzem. Ale my na dołach pracujemy wspólnie każdego dnia. My tu żadnej polityki nie uprawiamy. My mamy wspólny interes i na sercu leży nam dobro każdego pracownika, w każdej placówce – mówi nam jedna z przewodniczących przewodniczących regionalnej sekcji "Solidarności". I dodaje, że "prowadzone są różne rozmowy", ale nikt oficjalnie deklaracji wystąpienia z "S" na jej ręce nie złożył.
Lublin, ZNP. – W tej chwili odnotowujemy pojedyncze przypadki migracji ze związku do związku. Nie prowadzimy działań na osłabianie drugiego związku zawodowego. Natomiast robimy swoje. Jesteśmy wspierani przez członków rad pedagogicznych, również z "Solidarności" – słyszę w ZNP.
Trójmiasto, "Solidarność". – U nas, ale i w Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach, Olsztynie są realizowane spory zbiorowe: z jednej strony przez ZNP, z drugiej przez Solidarność. Kolejne fazy są organizowane. Wypowiedź przewodniczącego pana Piotra Dudy pewne kontrowersje wzbudziła.
Michał: dlaczego Duda chce być naszym głosem?
Michał jest nauczycielem muzyki w jednej ze szkół w Warszawie. Członkiem oświatowej Solidarności był jeszcze trzy tygodnie temu. Wystąpił, bo nie godził się na "polityczną grę góry Solidarności z rządem".
– Działają nie fair w stosunku do ZNP oraz nauczycieli z samego związku "Solidarności". Chcemy się zjednoczyć, działać razem, mówić jednym głosem. Niestety mam wrażenie, że postulaty "S" są pokątnie uzgodnione z rządem. Były spotkania i dialogi, minister Zalewska prowadziła dyskusje głównie z "S", nie biorąc na poważnie postulatów ZNP i nauczycieli, którzy nie są zrzeszeni w żadnym związku – mówi nam nauczyciel kontraktowy, który akurat robi awans na mianowanego.
Michał podkreśla, że nauczyciele nie chcą podziałów, a zależy im na wspólnym działaniu. Na przeszkodzie – jego zdaniem – staje Piotr Duda. – On kompletnie nie reaguje na nasze wołania. Te sytuacje które powstały u "góry" upewniły mnie w przekonaniu, że "Solidarność" działa pro rządowo i na naszą szkodę. Nie ma wątpliwości, że ta gra polityczna "Solidarności" i rzadu ma na celu poróżnienie nas – nauczycieli – dodaje.
Nauczyciel uważa, że ZNP i stojący na czele Sławomir Broniarz chcą jedności, ale Piotrowi Dudzie na tym wcale nie zależy. – Nie rozumiem, dlaczego pan Duda wypowiada się w naszym imieniu, mówiąc, że nie usiądzie do stołu z ZNP, z Broniarzem. Dlaczego? My – nauczyciele – kompletnie się z tym nie zgadzamy! Dlatego wystąpiłem. Nie będę finansował, ani tolerował takich zachowań. To skandal! – uważa.
Teraz Michał nie należy do żadnego związku. – Jeśli uda mi się coś wywalczyć i nie zrezygnuje z tego zawodu, to napewno przyłącze się do ZNP – deklaruje.
Paweł: Duda nas tylko dzieli
Paweł jest przewodniczącym zakładowej "Solidarności" w jednej z podwarszawskich szkół. Na jej budynku powiewają dwie flagi: ZNP i "Solidarności".
– Ustaliliśmy, że wszyscy wspólnie przystępujemy do strajku, że nie będziemy się dzielić na tych z ZNP i "S". Założyliśmy grupę na Facebooku. Trzymamy się twardo z ZNP. A to dlatego, że uzgodniliśmy, że która z organizacji pierwsza przystąpi do strajku, to za nią idzie kolejna. Trzymaliśmy się dobrze, dopóki Duda nie wystrzelił z tym idiotycznym tekstem w mediach. Dla mnie to był okropny cios – opowiada nam anglista. I trudno mu powstrzymać emocje.
Paweł jeszcze – póki co – jest członkiem "S", ale po zakończeniu strajku planuje z niej wystąpić. – Pan Duda bardzo się zdziwi, jak nauczyciele zaczną opuszczać "Solidarność". Oni nas – nauczycieli – dzielą. Nie chcą usiąść i się dogadać. A nas guzik interesuje, kto i za jaką partią jest. To plucie na nas. Najbardziej denerwuje nas właśnie wbijanie klina między nauczycieli. U nas jest jednomyślność. Niektórzy się bardziej boją, inni mniej – opowiada.
Paweł przyznaje, że wszystko rozbija się o pieniądze i mówi o realiach pracy w jego szkole: – Owszem, chcemy pieniędzy... Ja jako nauczyciel angielskiego w innym miejscu zarabiam pieniądze, nie w szkole. Ale jak patrzę na tych młodych ludzi, którzy przychodzą... Ich pensja wynosi 1 800 zł. Każdy z nas ma drugi etat. Mam koleżankę nauczycielkę, która dorabia w kasynie jako krupier. Tak nie powinno być – podkreśla.
– Nauczyciele masowo opuszczają "S"? – pytam. – Wielu nauczycieli chce teraz wystąpić z szeregów "Solidarności". Ja jako przewodniczący nie będę tego ciągnął dalej. Jak mówi się coś takiego jak Duda, to nas to przecież tylko ośmiesza. Ja idę z ZNP. Na koniec kwietnia, jak tylko zakończy się strajk, to zwijamy sztandary i tyle. Cały czas będę sercem za "Solidarnością", ale nie będę dokładał do niej pieniędzy – odpowiada Paweł.
Reklama.
Michał
nauczyciel, który wypisał się z oświatowej "S"
Pieniądze to nie jest główny powód strajku. Nie jest tajemnicą, że nauczyciele zarabiają nędznie. Ale dla wielu może być tajemnicą to, co dzieje się obecnie w „środku” edukacji. Walczymy o zmiany w szkolnictwie, o szkołę XXI w. Póki co pracujemy w jakimś czerstwym, mało śmiesznym i zakrawającym o horror cyrku. Walczę o dobrą edukację dla mojego dziecka. Bo to nie nauka. To tresura. Tresura często nieprzemyślanych i nikomu niepotrzebnych komend. Walczę o swoją pasję. Walczę o 26 dni urlopu i 8 godzin pracy w ciągu dnia. O równość w zawodzie.