Czegoś takiego w Polsce dawno nie widziano, a palenie książek na stosie przypomina najciemniejsze strony historii Europy lat 30. Niestety, księża z jednej z parafii postanowili zastosować tę metodę do rzekomej walki z wróżbiarstwem i okultyzmem.
Facebookowy wpis koszalińskiej fundacji "SMS z Nieba" rozgrzał media społecznościowe do czerwoności. Księża z jednego z kościołów postanowili "być posłuszni słowu Bożemu" i przestrzegać zapisów Katechizmu Kościoła Katolickiego, mówiących o zwalczaniu okultyzmu i wróżbiarstwa.
Jako przedmioty, które rzekomo mają promować pogańskie rytuały uznano... książki i przedmioty związane z kultem innych religii. "Harry Potter", "Zmierzch", czy tradycyjna maska plemion afrykańskich to tylko niektóre z rzeczy, jakie trafiły na przykościelny stos i w obecności księży zostały spalone.
"Posągi ich bogów spalisz, nie będziesz pożądał srebra ani złota, jakie jest na nich, i nie weźmiesz go dla siebie, aby cię to nie uwikłało, gdyż Pan, Bóg twój, się tym brzydzi" – tym cytatem z Księgi Powtórzonego Prawa księża uzasadniają ułożenie i spalenie stosu.
Reakcja internetu była natychmiastowa. Od razu pojawiły się porównania z tym, co w latach 30. XX wieku działo się w Niemczech. Przywoływane są też słowa Heinricha Heine'a – niemieckiego prozaika i poety, który pisał, że "gdzie książki palą, niebawem także ludzi palić będą".
Głos zabrał także ksiądz Grzegorz Kramer. "Kościół mnie nauczył, że jedyne ognisko na placu przed kościołem to to, od którego zapala się paschał - symbol Zmartwychwstałego, który jest większy od wszelkiego zła" – napisał.