Pobicie to poważna sprawa. Nie każdy ma twarde kości, nie każdy trafi na napastnika, który "dozuje" swoją siłę. Dostało nam się od nieznanego sprawy? Co potem? Oto kilka porad jak się zachować.
Wracamy sobie w nocy z imprezy a tu w samym centrum miasta zaczepia nas kilku facetów. Nieznajomi zaczynają być agresywni. Jako, że mają przewagę liczebną (rzadko zdarza się, by napastnicy atakowali większą od siebie grupę) ich morale utrzymuje się na wysokim poziomie. Po krótkiej wymianie zdań i inwektyw w ruch idą pięści.
Po chwili krzyków, szarpaniny i przekleństw leżymy na chodniku, nierzadko w kałuży krwi. Wyczuwamy językiem, że brakuje nam zęba lub jakiś się rusza, czujemy, jak twarz nam puchnie. To i tak ten lepszy scenariusz. W szpitalu serwują nam serię prześwietleń oraz diagnozę. Plany na najbliższe dni diabli biorą. Zgłaszamy sprawę na policję, opowiadamy im wszystko. Obiecują, że się tym zajmą. Co dalej? Czy my i nasi bliscy mamy siedzieć bezczynnie i czekać?
Debatę na temat bójek ulicznych zapoczątkował facebookowy event. Ksawery i Paweł zostali pobici w pobliżu Novotelu, w samym centrum miasta. Podczas gdy poszkodowani dochodzą do siebie (jeden z nich wciąż przebywa w szpitalu), ich znajomi postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i wspomóc policję. Dzięki Facebookowi o akcji zrobiło się głośno.
Policja pomoże?
Nie ma łatwego i pewnego sposobu, by poradzić sobie w takiej sytuacji. Zgłoszenie pobicia na policji jest pierwszym krokiem, jaki na pewno należy wykonać. Ale można zrobić więcej, choć nie ma gwarancji sukcesu. Pierwszym, co przychodzi na myśl, jest znalezienie świadków pobicia. Możemy obejrzeć miejsce zbrodni, popytać okolicznych taksówkarzy, kto miał tej feralnej nocy dyżur, być może coś widzieli. Większe szanse daje sprawdzenie okolicznego monitoringu. Warto sprawdzić też ten prywatny.
Monitoring
– Próba uzyskania dostępu do monitoringu daje jakąś szansę na powodzenie – mówi Jarosław Ruszewski z podlaskiego Ośrodka Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem. Jeśli zdarzenie miało miejsce w pobliżu osiedla, rozsądnie byłoby zwrócić się o pomoc do władz spółdzielni mieszkaniowej. – Niestety, z ich stanowiskiem różnie bywa. Z doświadczenia wiem, że czasem są pomocni, czasem odmawiają współpracy – wzdycha Jarosław Ruszewski.
Przyznaje, że można też organizować się za pomocą internetu. – Ale trzeba być ostrożnym. Tylko policja ma prawo publikowania wizerunków osób podejrzanych. Na dodatek, jeśli opublikujemy fotografię trzech mężczyzn, z których jeden jest potencjalnym sprawcą, ci pozostali mogą narobić nam problemów, bo stawia ich to w złym świetle – mówi Jarosław Ruszenwski.
Dodaje, że gdyby pobicie miało miejsce podczas jakiegoś wydarzenia, np. pod stadionem po meczu czy po koncercie, dobrze byłoby przejrzeć zdjęcia fotoreporterów. – Nawet jeśli nie rozpoznamy twarzy, jest szansa, że odnajdziemy sprawcę na fotografii po sposobie lub kolorze ubioru – mówi Jarosław Ruszewski.
Marek Brożek, koordynator z Ośrodka Pomocy Ofiarom Przestępstw w Rzeszowie twierdzi, że próba uzyskania monitoringu, przeglądanie zdjęć i temu podobne czynności mają sprawić, żebyśmy nie musieli czekać bezczynnie. – To raczej poboczne działania, nie ma zbyt dużej gwarancji na to, że coś nowego wniosą, ale warto podjąć się wszelkich prób wsparcia policji – mówi. Dodaje, że jeśli pobita osoba w szpitalu spędza ponad tydzień, sprawców zaczyna się ścigać z urzędu i zajmuje się tym prokuratura. – Najlepiej szukać sprawców razem z policją zaraz po zdarzeniu. Mamy prawo zażądać, by patrol zabrał nas lub naszych znajomych, którzy widzieli zdarzenie na poszukiwanie napastników. Najczęściej oni szwendają się gdzieś po mieście w poczuciu bezkarności – komentuje Marek Brożek.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie
Innym sposobem może być ufundowanie nagrody dla tego, kto przyczyni się do
odnalezienia sprawców. Z tym, że jest to ryzykowny środek. Naciągaczy nie brakuje. Możemy spotkać się też z sytuacją, kiedy z nienawiści "sypnie" paru Bogu ducha winnych znajomych. Będą podejrzanymi, ale niekoniecznie tymi, którzy nas pobili. A nie chodzi przecież o to, by skazać kogokolwiek. My chcemy, by winny poniósł karę.
Ci, którzy pomagają szukać sprawców są podzieleni. Jedni twierdzą, że w obliczu sporego zamieszania wokół sprawy napastnicy nie będą się wychylać. Z drugiej strony być może już zdążyli się pochwalić kilku osobom i wieść się rozeszła. Rozklejanie ogłoszeń na słupach czy przystankach również może poskutkować. Jeśli trafimy na kogoś uczciwego, kto był w pobliżu miejsca zdarzenia, możemy odnieść sukces.
To tylko półśrodki
– Niestety nie ma dobrego sposobu. Wszystkie wymienione sposoby mogą w pojedynczych przypadkach poskutkować – wzdycha Jarosław Ruszewski. Pozostaje nam zaufać policji?
– Obywatel powinien przyjść i złożyć zeznanie, opowiedzieć to, co pamięta. W ten sposób nam pomoże, to wszystko, co musi zrobić – zapewnia Krzysztof Hajdas, zastępca rzecznika Komendy Głównej Policji. – Nie jest tak, że policja odkłada sprawy o pobicia bo ma ważniejsze rzeczy na głowie. Pobicie to jedno z poważniejszych przestępstw. Dodaje też, że wykrywalność tego typu zdarzeń jest wysoka.
W imieniu Xawerego, który nie jest posiadaczem konta na Facebooku, kieruję prośbą do wszystkich zaangażowanych w tę sprawę, by nie pozwalali sobie na mowę nienawiści, nawoływanie do linczu i sformułowania w stylu "dajcie ich w moje ręce". Nagłaśniamy sprawę, bo obnażyła ona problem przemocy. Jak łatwo jej zaznać, i niestety jak łatwo się jej poddać. Mama poszkodowanego Pawła, przekazała również, że kwestia znalezienia sprawców schodzi na dalszy plan - tym ma się zająć policja - a my postarajmy się pomóc. Natomiast priorytetem jest tutaj zorganizowanie się i wymuszanie na instytucjach typu: policja, szpital, sądy by lepiej traktowały poszkodowanych, by prowadziły sprawy rzetelnie i profesjonalnie, by przemoc nie posiadała immunitetu w postaci etykietki CZYTAJ WIĘCEJ
Znajomy poszkodowanego
Jakiś czas temu spotkało mnie to samo, w tym samym miejscu. 3 nad ranem. Było nas 4-osoby. Podszedł do nas "normalny chłopak" zapytał nas, czy nie wiemy gdzie są jakieś bary w pobliżu (bar co krok w tym miejscu) i czy nie mamy ochoty na towarzystwo. Stanowczo, ale wciąż grzecznie odmówiliśmy. W tym momencie zza rogu kamienicy na Nowogrodzkiej wysunęło się 4 jego kumpli i spytali "w czym problem". Wygląda to na regularne sparingi kolesi żądnych przygód. Specjalnie wybierają miejsca gdzie nie ma monitoringu, wyszukują ofiary. Z nami im się nie udało. CZYTAJ WIĘCEJ
Znajomy poszkodowanego
Co myślicie o pomyśle, żeby zrobić zrzutkę i wyznaczyć nagrodę za wskazanie sprawców? Idę o zakład, że te popaprańce "pochwalą" się znajomym, a ci mogą się na kaskę skusić, choć to przykre. CZYTAJ WIĘCEJ
Znajomy poszkodowanego
W sumie skoro udało się dotrzeć do tylu osób... może zrzucimy się na kogoś, kto sprawców naprawdę poszuka, znajdzie i przekaże policji, a wcześniej (co też bardzo istotne) "wytłumaczy" im to i owo? Mam namyśli jak najbardziej legalne sposoby. CZYTAJ WIĘCEJ
Znajomy poszkodowanego
Zupełnie nie rozumiem, skąd tu tyle jadu i pocisków w stronę policji, która w większości przypadków wykonuje bardzo dobrą robotę. Problem niemalże zawsze zaczyna się przed obliczem sądu. To za sprawą intelektualnych i moralnych prostytutek, studiujących prawo oraz psychologię często nie dochodzi do należytego ukarania sprawcy. Usiłują za wszelką cenę potwierdzić sens istnienia swoich zawodów, otwierają sprawcy wszelkie możliwe furtki prowadzące do uniknięcia sprawiedliwej kary. Później słyszycie niejednokrotnie o "dobrze znanych policji". Jedynym zadaniem policji jest doprowadzenie podczłowieka pod oblicze sądu. CZYTAJ WIĘCEJ