Wicepremier Beata Szydło w środowy poranek była Gościem Radia Zet i w rozmowie z Beatą Lubecką opowiedziała o kulisach negocjacji z nauczycielami. Była premier przedstawiła stanowisko rządowe ws. podwyżek dla pracowników oświaty, ale została też zapytana o pracę Anny Zalewskiej.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Myśmy położyli na stole naprawdę dobrą ofertę. 15 proc. podwyżki dla nauczycieli. Wczoraj poprosiłam związki zawodowe, żeby zawiesiły strajk – tłumaczyła w rozmowie Beata Szydło. Lubecka zwróciła jednak uwagę, że Szydło tego zażądała.
Ponadto nauczyciele według propozycji rządowej dostaną teraz 9 proc. podwyżki, co oznacza wzrost wynagrodzenia dla nauczyciela dyplomowanego o około 300 zł brutto. Rozmowy mają być wznowione o godzinie trzynastej w środę.
– Rząd proponuje 15 proc. A 30 proc. (tego domagają się nauczyciele – red.) to 12 miliardów w skali roku. Wychodziliśmy z punktu 1000 zł. 15 proc., które zostało położone na stole, to więcej niż 5 proc. – tłumaczyła.
– Proszę pamiętać, że podwyżkę daliśmy już w styczniu. Na dzień dzisiejszy takie mamy możliwości. Proszę zwrócić uwagę, że "Solidarność" zgodziła się na naszą ofertę. Podpiszemy jednak porozumienie z tymi, którzy chcą je podpisać – tłumaczyła. Sławomir Broniarz przyznał natomiast, że jeśli stanowisko rządu się nie zmieni, to nie ma powodu, dla którego nauczyciele mieliby odstąpić od strajku.
– To są pieniądze z budżetu państwa i te, które dodatkowo zostaną dołożone do subwencji oświatowej – odpowiedziała Szydło zapytana o to, skąd wziąć pieniądze na podwyżki.
– Czy Anna Zalewska zawaliła sprawę? – zapytała Beata Lubecka. – Ja się koncentruję na negocjacjach – Szydło unikała odpowiedzi na pytanie. Dodała, że nie widzi powodu, dla którego minister edukacji miałaby być odwołana ze startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. – Jestem przekonana, że osiągnie dobry wynik – skomentowała doniesienia medialne.
Jako bzdurę określiła też sugestię Lubeckiej, że o nominacji na główną negocjatorkę dowiedziała się z mediów. – To, że negocjacje nie są łatwe, nie ma co ukrywać. Ale wola porozumienia musi być z obu stron. A pan Broniarz – mogę to powiedzieć – wciąż usztywnia swoje stanowisko – oceniła.