
64-letni "Pedrinho Matador" (pl. "Piotruś zabójca") jak niemal każdy seryjny morderca, wywodzi się z patologicznej rodziny. Prawdopodobnie dlatego w późniejszych latach dokonywał egzekucji na kryminalistach. Jego ojciec-pijak katował matkę - kopał ją po brzuchu nawet wtedy, kiedy była w ciąży. Przyszły morderca urodził się z tego powodu z deformacją czaszki. Nikogo nie zdziwi więc fakt, że ojciec był jedną z pierwszych ofiar "Piotrusia zabójcy".
Samotny mściciel uciekł przed policją i po drodze torturował i zabijał przemytników narkotyków. W pewnym momencie poznał kobietę, która mogła zakończyć jego krwawe tournée. Zakochał się we wdowie po handlarzu narkotyków i przejął zakazany interes. Potem dosłownie wyciął trzyosobową konkurencję.
Zdaniem innych współwięźniów, Pedrinho posiadał niesamowity zmysł do przetrwania za kratkami. Zabijał i ranił dziesiątki innych kryminalistów, aby przetrwać za kratkami. Pewnego razu został zaatakowany przez pięciu skazańców - zabił trzech z nich, po czym wściekle gonił pozostałą dwójkę. Pedrinho zabił także kolegę z celi, ponieważ ten "chrapał za często" i kolejnego, gdyż "nie podobała mu się jego twarz". Żeby potwierdzić swój zapał do zabijania, wytatuował sobie na lewym ramieniu napis "Zabijam dla przyjemności", który zakrył później innymi tatuażami.
Czytaj więcej
"Dexter" był skazany na 126 lat więzienia, ale ze względu na zabójstwa za kratkami jego kara wydłużyła się do 400 lat (to rekord w Brazylii). Wydawać by się mogło, że seryjny morderca powinien dożyć końca swych dni w celi, jednak Pedrinho Matador opuścił zakład karny. Powód był prosty: prawo w Brazylii zabrania przetrzymywania kogoś dłużej niż 30 lat. Nawet bestię w ludzkiej skórze.
"Piotruś zabójca" przebywa na wolności, przeszedł na chrześcijaństwo i ponoć żałuje swoich czynów. W jednym z wywiadów oświadczył, że jego marzeniem jest mieszkanie na odludziu. – Na małej farmie w środku lasu. Tak, aby ludzi nazywali mnie tam Pedro, a nie kojarzyli z mordercą – mówił rozmarzony.