Przede wszystkim mam świadomość, że nauczyciele pieniędzy nie dostaną. A jeśli już, to jakieś grosze. Chociaż ja z rządem nie sypiam, więc nie wiem co zrobią – powiedział w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM Paweł Kukiz. Rockman wyjaśnił także, dlaczego według niego nauczyciele nie mają na co liczyć.
Kukiz rozmowę w radiu rozpoczął od… własnej partnerki. – Moja żona strajkuje jako nauczyciel, a nie członek związku. Jako obywatel, który zarabia śmieszne pieniądze w relacji do pracy wkładanej w ten zawód – przyznał.
Wtedy Mazurek spytał go wprost – czy kibicuje związkowcom, którzy walczą o pieniądze. – Przede wszystkim mam świadomość, że nauczyciele pieniędzy nie dostaną – odpowiedział lider Kukiz'15.
Następnie Kukiz wyjaśnił, dlaczego nauczyciele nie mają na co liczyć. – PiS polityką socjalną, wybiórczo dystrybuując pieniądze do wybranych grup, które traktują jako elektorat, doprowadziło do sytuacji, że sobie po prostu liczą, czy im się opłaca dać pieniądze – zauważył i dał w ten sposób do zrozumienia, że w przypadku nauczycieli partii rządzącej się to nie opłaca.
– Jeśli widzą, że mają kiepskie wyniki wśród młodych, czyli 18-26 lat, to co robią? Znoszą młodym PIT zamiast wszystkim obniżyć o 10 proc. – kontynuował.
Do samego strajku Kukiz ma jednak stosunek co najmniej ambiwalentny. – Z jednej strony to domaganie się pieniędzy jest jak najbardziej słuszne – powiedział, ale i dodał: – Żona nie będzie zadowolona, ale nie ma mojej zgody na wykorzystywanie w tej grze dzieci, uczniów.
Podkreślił także, że według niego strajk jest motywowany politycznie. – Pan Proksa (przewodniczący oświatowej "Solidarności" – red.) jest przybocznym partii władzy. Pan Proksa walczy o jedynkę z list PiS, a pan Broniarz (przewodniczący ZNP – red.) o jedynkę z list Koalicji Europejskiej – stwierdził.