
Czy można zrobić zdjęcie czemuś, co pochłania i nie wypuszcza światła? To pytanie zadaje sobie wiele osób, które z podziwem patrzą na historyczną fotografię czarnej dziury. Odpowiedzi na nie udzielił nam polski fizyk dr hab. Andrzej Dragan z Uniwersytetu Warszawskiego.
W pewnej skończonej odległości od osobliwości, proporcjonalnej do masy czarnej dziury, znajduje się powierzchnia nazywana horyzontem zdarzeń. Po przekroczeniu jej, nie można się wydostać na zewnątrz. To dotyczy również światła. Stąd właśnie nazwa czarnej dziury, która przez tę właściwość nie może świecić.
Patrząc na czarną dziurę z pewnej odległości jesteśmy świadkami osobliwych zjawisk optycznych. Czarna dziura zagina światło, które przebiega w pobliżu. Przypomina to działanie soczewki, która również zakrzywia promień światła. Obraz, który widzimy na fotografii jest obrazem materii, która wpada do czarnej dziury, ale jest dodatkowo zniekształcony przez złudzenia optyczne wynikające z zakrzywienia przestrzeni wokół.
Czarna dziura powstaje zawsze wtedy, kiedy ściśniemy pewną ilość materii do pewnych granicznych rozmiarów. Gdybyśmy chcieli zrobić z Ziemi czarną dziurę, to musielibyśmy ją ścisnąć do rozmiarów orzecha włoskiego. To raczej nie jest wykonywalne.
