Reżyser poddał się egzorcyzmom, zaczął chodzić na spotkania wspólnoty kościelnej. – Na mszy modliłem się, aby Bóg sprawił, żeby przestał mnie boleć kręgosłup, który był zdewastowany po wypadku. Do moich pleców zbliżył się zimny wiatr i i poczułem, jak jakaś siła przestawia mi kręgi w odcinku szyjnym kręgosłupa. Wiem, że to brzmi nierealnie, ale od tamtej pory nie muszę już wierzyć, bo jestem pewien, że Bóg istnieje – zapewnia we "Wprost" reżyser
Patryk Vega.