Wizualizacje jak z bajki to znany chwyt deweloperów, którzy projektują nowe mieszkania i chcą znaleźć na nie nabywców. Przykład z Rzeszowa pokazuje jednak, że z koloryzowaniem rzeczywistości przesadzić nie można. A w tym przypadku fantazja poniosła kogoś wyjątkowo mocno.
Osiedle Rubinowy Las – nazwa brzmi zachęcająco, nawet po części zgadza się ze stanem faktycznym. Inwestycja zlokalizowana jest w północno-wschodniej części Rzeszowa na osiedlu Załęże przy ulicy Rubinowej. Kompleks czterech szeregówek sąsiaduje z lasem. Cisza, spokój, chciałoby się powiedzieć: nic, tylko brać. Na stronie inwestycji pokazano nawet mapkę, gdzie dokładnie znajdują się te podobno wymarzone domki.
Kiedy porównamy wizualizacje projektu ze stanem faktycznym, oczekiwania brutalnie zderzają się z rzeczywistością. Kilka dni temu zauważyli to internauci, którzy na Facebooku zaczęli pokazywać, jak osiedle Rubinowy Las miało wyglądać, a jak prezentuje się efekt końcowy. Zobaczcie sami. Wszystko zapowiadało się na inwestycję z rozmachem, a szeregówki na zdjęciach wyglądały naprawdę bardzo dobrze.
A jak prezentują się naprawdę? Na stronie otodom.pl widnieje oferta zatytułowana: "Kameralna skrajna szeregówka ul. Rubinowa". W oczy od razu rzucają się wspomniane wizualizacje i opis zachwalający osiedle. Ale już po chwili widać, że coś tu się nie zgadza. Bo fotografie ukazujące stan faktyczny wyglądają "trochę" inaczej.
Zostawiłem ofertę na otodom.pl i wróciłem na oficjalną stronę inwestycji. Myślałem, że może tam znajdę zdjęcia już istniejących budynków, których wygląd odpowiada pierwotnym planom. I tu spotkało mnie kolejne zaskoczenie. Kadrów z placu budowy jest jeszcze więcej, a każdy z nich zdumiewa bardziej. Powiedzieć, że różnice są widoczne gołym okiem, to jakby nic nie powiedzieć.
Ceny nieruchomości budowanych w ramach Rubinowego Lasu zaczynają się od 297 tys. zł (stan surowy otwarty), a kończą na 456 tys. zł (stan deweloperski).
– Przede wszystkim mówimy o wizualizacji. Zrobiła się dziwna nagonka. Może ktoś miał jakiś problem i chciał specjalnie zrobić dym, tylko nie wiadomo z czego. Nie wiem po co sztucznie podejmować ten temat – mówi nam osoba z biura nieruchomości zajmującego się sprzedażą inwestycji.
Kiedy część internautów zaczęło naśmiewać się z przekoloryzowanych projektów, niektórzy sugerowali, że pewnie znalazłoby się już grono osób, które przeżyły spore zaskoczenie, gdy zobaczyły finalny efekt budowy.
Prawnik wyjaśnia
A co w przypadku, jeśli ktoś podpisze dokumenty na zakup domu i okaże się, że nieruchomość wygląda zupełnie inaczej niż zakładał pierwotny plan? Mecenas Marcin Piechocki wyjaśnił nam, że kluczowe są zapisy w umowie, ale podał również, co gwarantują ustawowe zasady. Odnosił się do ogólnych zasad, nie tego konkretnego projektu.
– Strony w takim przypadku wiąże umowa deweloperska. Zgodnie z zasadami ustawowymi, nabywca może żądać usunięcia wad. Jeśli jest to niemożliwe, pozostaje żądanie obniżenia ceny albo odstąpienia od umowy. Trzeba jednak zaznaczyć, że deweloper, który tak postępuje może pozostać bez wynagrodzenia za wykonane prace, ponieważ postępuje nierzetelnie. To jest po prostu niewykonanie umowy – mówi w rozmowie z nami.