Posłowie chwalą się liczbą interpelacji. Doradca: To śmieciowe, przepisane z gazet interwencje [wywiad]
Franciszek Orliński
12 sierpnia 2012, 09:55·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 12 sierpnia 2012, 09:55
Posłowie złożyli już prawie 8 tysięcy interpelacji - pisały kilkanaście godzin temu media, powołując się na statystyki Kancelarii Sejmu. Rekordzistką w interpelowaniu jest posłanka PiS Anna Sobecka. Informacja, że posłanka interweniowała 300 razy w różnych sprawach robi wrażenie. Niestety jest to tylko statystyka. Wygląda nieźle, ale ma śmieciową wartość.
Reklama.
naTemat dotarło do osoby, która od lat blisko pracuje z posłami i wie, w jaki sposób powstają interpelacje.
Dla wyjaśnienia, wg regulaminu Sejmu:Posłowi przysługuje prawo złożenia interpelacji w sprawach o zasadniczym charakterze i odnoszących się do problemów związanych z polityką państwa. Interpelacja powinna zawierać krótkie przedstawienie stanu faktycznego będącego jej przedmiotem oraz wynikające zeń pytania oraz powinna być skierowana zgodnie z właściwością interpelowanego. Marszałek Sejmu przesyła interpelację niezwłocznie interpelowanemu.
Pisząc po ludzku: interpelacja to pisemna interwencja w której poseł żąda od jakiejś instytucji wyjaśnień w dowolnej sprawie.
naTemat: Posłowie napisali w tej kadencji już prawie 8 tysięcy interpelacji - poinformowały wczoraj media
Dziennikarze łapią się za każdym razem na te interpelacje. Przecież posłowie piszą je tylko dla rankingu.
Osobiście?
Znam ludzi, którzy piszą takiej śmieciowe interpelacje, jak te Sobeckiej, za kilkaset złotych miesięcznie.
Dlaczego śmieciowe?
Urzędnicy muszą marnować setki godzin na przygotowanie odpowiedzi. Chora sytuacja. Jak sama polska polityka.
W jaki sposób to działa?
Słabo opłacani asystenci dorabiają na boku. Większość interpelacji piszą pracownicy oraz asystenci posłów. Przeważnie wygląda to tak. Asystenci (np. Sobeckiej) czytają prasę, wybierają co ciekawsze artykuły (copy-paste!) i na ich podstawie piszą krótką interpelacje. Nie przejmują się specjalnie treścią merytoryczną, nie oczekują odpowiedzi. Liczy się sam fakt złożenia interpelacji czy zapytania.
Jaka jest z tego korzyść dla posła?
Można pochwalić się prasie, wydrukować informacje o aktywności na ulotkach etc. Niektórzy posłowie nie wykazują żadnej aktywności, nie spotykają się z wyborcami, nigdzie nie pracują, nie biegają po mediach. Parlamentarzyści nie liczą się z tym, że urzędnicy tracą cenne godziny.
Rekordzistami pod względem napisanych interpelacji są posłowie z trzeciego szeregu. W PiS są to: Sobecka, Moskal, Warzecha, Wiśniewska, Rzońca, Opioła, Bartuś. Innym sposobem na podobijanie licznika jest publikacja interpelacji wspólnie z zaprzyjaźnionymi parlamentarzystami. I tak np. Adam Hofman w poprzedniej kadencji z czternastu interpelacji jedną napisał samodzielnie.
Proszę przyjrzeć się interpelacjom dokładnie.
Oto artykuł w Dzienniku Gazecie Prawnej:
"Najbardziej deficytowi są pracownicy fizyczni: elektrycy, stolarze, cieśle, murarze, hydraulicy, spawacze – tak wynika z najnowszego raportu międzynarodowej firmy badawczej ManpowerGroup. – To efekt obserwowanej od kilku lat zapaści szkolnictwa zawodowego a także preferencji młodych ludzi, którzy wolą studiować, niż uczyć się fachu – mówi Iwona Janas, dyrektor ManpowerGroup."
Oto interpelacja Anny Sobeckiej:
Szanowny Panie Ministrze! Prasa donosi, że mimo bezrobocia aż 40% firm ma problemy ze znalezieniem pracowników. Co ciekawe, trudno im nawet o niewykwalifikowanych robotników. Najbardziej deficytowi są pracownicy fizyczni: elektrycy, stolarze, cieśle, murarze, hydraulicy, spawacze. To efekt obserwowanej od kilku lat zapaści szkolnictwa zawodowego, a także preferencji młodych ludzi, którzy wolą studiować, niż uczyć się fachu. Firmy mają też problem z rekrutacją inżynierów i operatorów produkcji oraz pracowników działów IT. Popyt na nich jest jednak nieco mniejszy niż w poprzednich latach. Brakuje też utalentowanych menedżerów, którzy nie tylko mają wiedzę, lecz także potrafią zarządzać ludźmi. - To oni w czasie kryzysu są dla firm najcenniejsi, bo potrafią motywować ludzi do pracy i poprawiać wyniki finansowe - mówi Zakrzewska.(...)