Wokół pożaru katedry Notre Dame pojawiły się liczne teorie spiskowe i hejt, który w dużej mierze jest domeną polskich komentatorów oraz polityków. Zupełnie inaczej zareagowano natomiast w Iranie. Choć to muzułmańskie państwo skonfliktowane z Zachodem mogło wykorzystać paryską tragedię do wykpienia "upadku Europy", zareagowało w godny podziwu sposób.
"To smutne, że Notre Dame – będące pomnikiem poświęconym kultowi naszego jednego Boga, który przybliżony został przez literackie arcydzieło Hugo – zostało częściowo zniszczone, choć przetrwało wojny i rewolucje przez 800 lat. Nasze myśli są z Francuzami i wszystkich katolikami" – napisał Javad Zarif, szef irańskiego ministerstwa spraw zagranicznych.
Nie był to jedyny muzułmański głos wsparcia dla katolików w tych trudnych chwilach. Rektor Wielkiego Meczetu Paryskiego zaapelował do swych wiernych o przekazywanie datków na odbudowę katedry.
"Ta katedra – świątynia Boga, klejnot dziedzictwa narodowego, gdzie tak wiele modlono się w naszej historii – stanowi dla muzułmanów symbol Maryi, matki Jezusa, wspomnianej 34 razy i celebrowanej w Koranie przez całą surę" – zauważył w oświadczeniu Dalil Boubakeur.
Jest to zupełnie inna retoryka niż ta, którą postanowił uprawiać nad Wisłą choćby europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w prawicowych mediach polityk ten przekonuje, że "słyszał prywatne rozmowy Francuzów", którzy mają twierdzić, że sprawcami pożaru są muzułmanie.