Do kolejnego wybuchu na Sri Lance doszło w największym mieście tego kraju Kolombo. Stało się to niedaleko kościoła, jaki w niedzielę był jednym z obiektów ataków terrorystycznych, w których łącznie zginęło prawie 300 osób, a kolejnych 500 jest rannych.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Jak podał Michael Safi, korespondent "Guardiana" z południowej Azji, ładunek znajdował się w furgonetce. Do "małej eksplozji" doszło w pobliżu kościoła świętego Antoniego. Wybuch spowodował ogromną panikę w pobliżu świątyni. Ludzi uciekali w popłochu, co dokumentują nagrania.
Agencja Reutera poinformowała o wybuchu samochodu, w którym znajdował się ładunek rozbrajany przez saperów. Eksplozji uległ van zaparkowany w pobliżu kościoła, który był w niedzielę celem zamachu. Do wybuchu doszło w czasie, gdy saperzy próbowali rozbroić bombę.
Ofiarami padli wierni w miejscowościach Kochchikade, Katuwapitiya i Batticaloa a także goście hoteli w Shangri La, Cinnamon Grand i Kingsbury w stolicy kraju Kolombo. W poniedziałek w pobliżu lotniska w Kolombo znaleziono prawie 2-metrową bombę, która została rozbrojona.
Na terenie całej Sri Lanki zostanie wprowadzony w poniedziałek o północy stan wyjątkowy. Decyzja została podjęta po posiedzeniu zwołanej przez prezydenta rady bezpieczeństwa narodowego. Wcześniej władze poinformowały o przywróceniu godziny policyjnej w największym mieście Sri Lanki, Kolombo.