Mitt Romney przegrał ostatnie prawybory i wszystko wskazuje na to, że lepiej nie będzie. Właśnie dał rywalowi broń do ręki - swoje oświadczenie majątkowe.
We wtorek Mit Romney ujawnił swoją dokumentację podatkową, z której wynika, że w latach 2010 i 2011 zarobił ponad 42 miliony dolarów i zapłaci z tego tytułu podatek w wysokości 6,2 milionów dolarów. W ciągu dwóch lat tyle samo przekazał na cele dobroczynne, między innymi na Kościół mormonów, którego jest członkiem. Praktycznie wszystkie jego dochody pochodzą z dywidend i inwestycji, a nawet centa nie zarobił z regularnego wynagrodzenia, które jest podstawowym źródłem utrzymania przeciętnego Amerykanina.
Właśnie dlatego Newt Gingrich, główny przeciwnik Romneya w republikańskich prawyborach w ostatnim tygodniu raz po raz pytał: co może wiedzieć o problemach szarych obywateli polityk, który pracą się nie para, a i tak ma miliony na koncie? Teraz Gingrich dostał czarno na białym kolejny argument na potwierdzenie tezy, że Romney jest "odizolowany" od społeczeństwa.
Po publikacji 500-stronowej dokumentacji podatkowej gubernatora Massachusetts Gingrich będzie mógł nie tylko powiedzieć, że Romney jest za bogaty dla przeciętnego Amerykanina, ale także dla tego bardziej zamożnego. Okazało się bowiem, że nie płaci najwyższej 35-procentowej stawki podatkowej, ale tylko 15-procentową zarezerwowaną dla tych, którzy w przeciwieństwie do bogatych, ale pracujących, zyski czerpią z inwestycji.
Majątek Romneya (co najmniej 250 milionów!) może świadczyć o jego zaradności i przedsiębiorczości, ale w republikańskich prawyborach okazuje się sporym balastem. Właśnie z powodu bogactwa Romney zbiera cięgi od swoich rywali, a argument majątkowy okazuje się bardzo skuteczny. W ostatnich prawyborach w Karolinie Południowej Romney niespodziewanie przegrał z Gingrichem. To pierwsza jego porażka w prawyborczej kampanii. I chyba nie ostatnia.