Strajk zawieszony, od poniedziałku pedagodzy wracają do pracy, ewentualny powrót do protestu – we wrześniu. Ale emocje w środowisku nauczycielskim nieprędko opadną. Tym bardziej, że są one podgrzewane przez przeróżne nieoficjalne informacje.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Wielu nauczycieli otrzymało sms, w którym mowa jest o szykowanych ponoć po cichu zmianach w prawie. Jak podaje portal Money.pl, chodzi o plan zakazania strajków w szkolnictwie. Takie rozwiązanie działa na Węgrzech.
O to, czy taki scenariusz jest możliwy, zapytano wiceszefa Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztofa Baszczyńskiego. Przyznał on, że wśród nauczycieli krążą różne sms-y. Ten z groźbą zakazu strajkowania brzmi jednak mało realnie.
– Żeby coś takiego zrobić, to trzeba zmienić ustawę o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Ja nie wierzę w coś takiego. (...) W ogóle nie zakładam, że z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych można wykreślić środowisko oświaty – powiedział wiceprezes ZNP w programie "Money. To się liczy".
Nie tylko na Węgrzech nauczyciele nie mają możliwości strajku. Podobnie jest w Niemczech – o czym tuż przed strajkiem w Polsce pisała nauczycielka, która w przeszłości pracowała w polskiej szkole, a od 10 lat jest nauczycielem nauczania początkowego w Niemczech.
Za naszą zachodnią granicą nauczyciele są urzędnikami państwowymi bez prawa do strajku. Za to z pensją o wiele wyższą niż w Polsce i zupełnie innymi warunkami pracy.