Pacześ zostawił Bentleya pod jednym z hoteli w Łodzi, po czym wrócił do samochodu przebrany jak uliczny menel – i odjechał. Ktoś z obserwatorów poinformował o zdarzeniu policję. Funkcjonariusze rozpoczęli pościg, który zakończył się na stacji benzynowej w Zgierzu.
– Cała wojewódzka policja dzisiaj szukała tego samochodu. Wyjeżdżałem ze Zgierza ze stacji benzynowej i mnie zatrzymali. Rzucili mnie na maskę, skuli i czekałem, aż w końcu się wyjaśniło, że auto jest wypożyczone, a nie kradzione. To będzie chyba legendarny odcinek. Prank się udał – mówił Pacześ w swojej relacji na Instagramie.