W Wenezueli doszło do zamieszek, a policja użyła broni przeciwko demonstrantom. 69 osób w wyniku starć z policją zostało rannych, dwie z nich miały zostać postrzelone. Prezydent Maduro próbował zbiec na Kubę.
Stan dwuwładzy w Wenezueli powoli przeradza się w otwartą wojnę między zwolennikami popieranego przez USA samozwańczego prezydenta Juana Guaido, a oddziałami wiernymi Nicolasowi Maduro, następcy Hugo Chaveza. We wtorek doszło do zamieszek. W wyniku starć z policją rannych zostało 69 osób, dwie podobno zostały postrzelone przez policjantów.
Tymczasem jak poinformował sekretarz stanu USA Mike Pompeo, Maduro próbował uciec na Kubę. – Jego samolot stał już na pasie startowym, prezydent był gotów wylecieć, jeśli dobrze rozumiemy. Ale Rosjanie powiedzieli mu, żeby został – powiedział na antenie CNN Pompeo.
10 stycznia Nicolas Maduro, socjalistyczny prezydent Wenezueli od 2013 r., został zaprzysiężony na drugą kadencję. Wcześniej wygrał przedterminowe wybory prezydenckie, które wzbudziły poważne podejrzenia o fałszerstwa. Kontrolowany przez opozycję parlament w Caracas zaprzysiężenie unieważnił. Co więcej, przegłosowano ustawę, w której znalazł się zapis, że Maduro to w rzeczywistości dyktator i uzurpator.