Tradycyjnie prezydent z okazji Święta Konstytucji 3 maja wygłosił odezwę do obywateli na Placu Zamkowym w Warszawie. Oprócz odwołań do historii w tym roku, z racji wyborów do europarlamentu, nie zabrakło odniesień do Unii Europejskiej. W pewnym momencie chyba za bardzo poniosło Andrzeja Dudę, bo zajął zupełnie inne stanowisko wobec UE niż to, które w kampanii obrało PiS.
Dlatego trzeciomajowe przemówienie prezydenta Dudy mogło wywołać nie małą konsternację wśród członków tej partii, zgromadzonych na Placu Zamkowym. Wydaje się, że Andrzej Duda wyrwał się trochę przed szereg mówiąc, że UE potrzeba więcej demokracji, a zmiany we wspólnocie powinny zmierzać w kierunku wzmocnienia jej centralnych organów wykonawczych i ustawodawczych.
– UE potrzebuje zmian, aby nikt jej nie mówił "nie". Przykład choćby Wielkiej Brytanii pokazuje, że nie wszystkim się Unia podoba. Mamy wielkie zasługi dla europejskiej myśli ustrojowej i nie powinniśmy się bać zgłaszać propozycji – powiedział prezydent.
– Moim zdaniem, Unii potrzebne jest więcej demokracji. Potrzebny jest silniejszy Parlament Europejski i silniejsza Rada Europejska, czyli tam, gdzie ta władza państw jest demokratycznie reprezentowana – dodał.
Na koniec Andrzej Duda zaapelował też bezpośrednio do premiera Mateusza Morawieckiego i poprosił go o "dyskusję w tej sprawie".