
Najnowszy odcinek "Gry o tron" poruszył wielu widzów bardziej niż miniona "Bitwa o Winterfell". Serial HBO powrócił do swoich korzeni - knucia intryg i scen rozdzierających serce. O dziwo fani tym razem nie są najbardziej przygnębieni śmiercią któregoś z bohaterów, ale pewnym rozstaniem.
Danerys też kiedyś powiedziała "dracarys" do smoka Drogona, by zachęcić go do zionięcia ogniem i upieczenia mięsa. Patrząc na wyraz twarzy Missandei, która ostatni raz patrzy na swoją wyzwolicielkę i ukochanego, można interpretować to hasło jako sygnał do spalenia całego miasta na popiół. Czy Dany pójdzie w ślady ojca i stanie się "Szaloną królową", która morduje niewinnych? Tego dowiemy się z kolejnego epizodu.
