Przy tak dużej produkcji jaką jest "Gra o tron" nie da się uniknąć wpadek. Jednak ta z najnowszego odcinka bije wszelkie poprzednie na głowę, bo nie dotyczy dziur scenariuszowych, czy braku logiki w działaniach bohaterów. Internetowe dyskusje skupiły się na tym... co piła Daenerys.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Uwaga! Tekst nie zawiera spoilerów dotyczących fabuły czwartego docinka finałowego sezonu
Jedną z najbardziej znanych wpadek na ekranie, w której współczesny świat przenika się z ekranową fikcją, pochodzi z "Pana Wołodyjowskiego" - w filmie trudno nie zauważyć przejeżdżającego w tle samochodu. "Gra o tron" co prawda nie jest produkcją powstałą na kanwie historii i latają w niej smoki, ale widok tego "artefaktu" z ostatniego odcinka jest przekomicznie abstrakcyjny.
Wielu widzów zwróciło uwagę na stół, przy którym siedziała Danerys w czasie uczty. Stoi na nim kubek do kawy wprost z XXI wieku. Wygląda na to, że kiedy inni pili wino, Emilia Clarke delektowała się małą czarną.
Logo na kubku sugeruje, że jest żywcem wzięty ze Starbucksa, ale bynajmniej nie jest to product placement, a zwyczajna wpadka. Widzowie śmieją się, że popularna sieć kawiarnii dotarła nawet do Westeros, a Matkę Smoków nazywają... hipsterką.
Producenci w ferworze walki i uczty przeoczyli kubek z "naszego" świata, ale to nie jedyna wpadka z 4. odcinku finałowego sezonu. O innych przeczytacie tutaj.