We wtorek po godzinie 9:30 przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu rozpocząć się miał proces dotyczący zbrodni miłoszyckiej. To właśnie w tej sprawie przez 18 lat niesłusznie odsiadywał wyrok Tomasz Komenda. Teraz wymiar sprawiedliwości miał naprawić ten błąd. Niestety będzie musiał zrobić to później. Wszystko przez błąd, który wyszedł na jaw już na sali sądowej.
Na sali rozpraw na ławie oskarżonych przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu zasiedli we wtorek dwaj podejrzani – Ireneusz M. i Norbert B. To oni, po przeprowadzonej serii testów DNA, zostali oskarżeni o zamordowanie w 1997 roku Małgosi z Jelcza-Laskowic.
Niestety na triumf sprawiedliwości trzeba będzie jeszcze poczekać, ponieważ tuż przed rozpoczęciem procesu doszło do kuriozalnej sytuacji. Okazało się, że jedną z ławniczek jest klientka adwokata jednego z oskarżonych mężczyzn.
"Kpina i skandal we wrocławskim sądzie. ws zbrodni miłoszyckiej (sprawa Tomasza Komendy). Nagle okazało się, że ławniczka jest klientką adwokata jednego z oskarżonych. Nie przyznała się do tego! Teraz sąd się zastanawia, czy nie zmienić ławnika, ale to będzie oznaczało nowy termin" – napisał na Twitterze dziennikarz "Super Expressu" Marcin Torz.
Dodał także, że gdy wyszło na jaw, że kobieta jest byłą klientką adwokata jednego z oskarżonych, ta skwitowała wszystko w bardzo nonszalancki sposób.
"To się w głowie nie mieści. Proces, na który czeka cała Polska, w tym zdruzgotani rodzice zamordowanej Małgosi, nie będzie najpewniej mógł się rozpocząć przez totalną ignorancję ławniczki. Kobieta, gdy poinformował o tym jej adwokat, tylko się uśmiechała" – dodał dziennikarz.