Decyzja tureckiej komisji wyborczej była po myśli prezydenta Erdogana.
Decyzja tureckiej komisji wyborczej była po myśli prezydenta Erdogana. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Reklama.
W Stambule wybory odbędą się ponownie za sprawą wniosku samego prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, który nie pogodził się z marcową klęską jego partii w tym mieście.
Jak podaje BBC, prezydent Turcji stwierdził, że zmiana władzy w stolicy przebiegła bezprawnie, ponieważ kilkudziesięciu członków komisji wyborczych zostało oskarżonych o powiązania z organizacją terrorystyczną Fethullaha Gulena.
Takie tłumaczenie nie trafiło do zwolenników lewicowo-liberalnej Partii Ludowo-Republikańskiej (CHP), która po 25 latach przerwała hegemonię Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana w Stambule. Według relacji "The New York Times" wyszli oni tłumnie na ulice z garnkami i patelniami, w które uderzali na znak protestu wobec decyzji komisji. Przed zgromadzonymi wystąpił Ekrem Imamoglu, lider CHP, który wygrał w marcu wybory w Stambule. Stwierdził, że on i jego ludzie nigdy nie poddadzą się dyktaturze.
– Wygraliśmy wybory dzięki ciężkiej pracy milionów ludzi, a oni chcą ukraść naszą wygraną. Jesteśmy spragnieni sprawiedliwości. Nigdy się nie poddamy – mówił Imamoglu.
źródło: BBC, "The New York Times"