Były współpracownik Mateusza Morawieckiego ujawnił w swojej książce, że premier adoptował dwójkę dzieci. "Super Express" z tej informacji zrobił stronę główną piątkowego wydania i znalazł się w ogniu krytyki. I szczerze mówiąc, trudno się temu dziwić. Tym razem po stronie szefa rządu stanęli nawet politycy opozycji.
"Były rzecznik banku BZ WBK Piotr Gajdziński, ujawnił w swojej książce największy rodzinny sekret premiera. Zdradził, że Morawiecki w przeszłości adoptował dwoje dzieci" – czytamy w piątkowym "Super Expressie".
Upublicznienie tej informacji już można uznać za nadużycie, jednak w artykule dziennika pada jeszcze jedno oburzające zdanie. "Nie wiadomo, czy Madzia i Ignaś zdawali sobie sprawę, że pochodzą z domu dziecka" – stwierdzono.
Okładka i artykuł "SE" wywołały skandal w sieci, a po stronie szefa rządu stanął m.in. lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. "Wciąganie w politykę dzieci zasługuje tylko na potępienie" – ocenił.
Publikację tabloidu skrytykowali też dziennikarze. "To jedna z bardziej obrzydliwych okładek jakie mogą powstać" – napisał Krzysztof Stanowski z Weszło.
"Tekst, że dzieci PMM mogły nie wiedzieć o adopcji i pokazanie ich wizerunków bez zamazanych twarzy (a przecież nie są osobami publicznymi) - świństwo. Inaczej się tego nie da nazwać" – dodał Marcin Makowski z "Do Rzeczy".
W sieci można znaleźć więcej komentarzy na temat artykułu i okładki "SE". "Pan Morawiecki nie jest z mojej bajki, ale w tym przypadku naprawdę przekroczono wszelkie granice i mu po ludzku współczuję" – czytamy w jednym z wpisów na Twitterze. "Zdziczenie obyczajów" – dodał inny użytkownik.