Afera w sprawie oskarżeń o mobbing w Wiośnie nabiera tempa. Krzysztof Śmiszek z partii Roberta Biedronia, a prywatnie jego partner, w rozmowie z Gazeta.pl przyznał, że wiedział o sprawie Krzysztofa Stefaniaka. Były już działacz partyjnej młodzieżówki w czwartek zamieścił w sieci wpis, w którym ujawnił, że padł ofiarą mobbingu ze strony szefowej lokalnych struktur.
Sprawa zaczęła się od wpisu Krzysztofa Stefaniaka w mediach społecznościowych. Były już działacz młodzieżówki Wiosny w Lublina wyznał w nim, że odszedł z partii Roberta Biedronia, bo padł ofiarą mobbingu ze strony szefowej lokalnych struktur.
O komentarz w sprawie poprosiliśmy Krzysztofa Gawkowskiego, sekretarza generalnego Wiosny i budowniczego struktur partii w regionach. Poinformował nas, że szefostwo już podjęło interwencję.
O sprawę był pytany w czwartek wieczorem w Polsat News dr Krzysztof Śmiszek, kandydat Wiosny do Parlamentu Europejskiego. Zapewniał, że Stefaniak "nie przyszedł do niego" w sprawie swoich zarzutów wobec funkcjonowania lubelskich struktur.
Gazeta.pl zaznacza jednak, że ze screenów rozmów, które opublikował Stefaniak na Facebooku i które dostała także redakcja portalu, wynika, iż działacz nawiązał kontakt z Krzysztofem Śmiszkiem w kwietniu.
– Nie było żadnego przychodzenia, ja jestem we Wrocławiu, a on jest w Lublinie. Nikt do nikogo nie przychodził – przekonywał Śmiszek w rozmowie z Gazeta.pl.
– Poprosiłem go z koordynatorką Przedwiośnia, żeby przesłał nam więcej faktów, byśmy mogli podjąć działania. Niestety nie odezwał się, a potem napisał takiego posta. Nie dostarczył nam informacji, o które go prosiliśmy, chcieliśmy się zająć tym na poważnie – zapewniał dalej.
Stefaniak w rozmowie z Gazeta.pl potwierdził, że rzeczywiście nie wrócił do Śmiszka z wiadomością dotyczącą szczegółów sytuacji.