Pod murami Katedry Polowej Wojska Polskiego w Warszawie w poniedziałek wieczorem zrobiło się naprawdę gorąco. Robert Biedroń w towarzystwie swoich sztabowców i zwolenników Wiosny chciał wyświetlić na fasadzie byłego kościoła arcybiskupa Leszka Sławoja Głódzia film braci Sekielskich "Tylko nie mów nikomu". Chciał, ale nie pozwoliła mu na to policja.
Wiosna zorganizowała na Facebooku wydarzenie. Partia zachęcała mieszkańców Warszawy i nie tylko do przyjścia wieczorem przed Katedrę Polową WP przy ulicy Długiej, żeby tam wspólnie obejrzeć film "Tylko nie mów nikomu". Miejsce nie było przypadkowe, ponieważ w katedrze WP pracował kiedyś arcybiskup Leszek Sławoj Głódź – ten sam, który nie chciał oglądać dokumentu Sekielskiego.
Na miejscu zjawiło się kilkadziesiąt osób, a wśród nich sam Robert Biedroń i Joanna Scheuring-Wielgus, która startuje z list Wiosny do PE i aktywnie angażuje się w pomoc ofiarom pedofilii w Kościele.
Niestety, jak poinformował na swoim Facebooku lider Wiosny, do projekcji filmu nie doszło, bo na miejscu pojawił się policja wezwana przez zarządcę budynku. Funkcjonariusze najpierw zablokowali wyświetlanie dokumentu ustawiając się przed rzutnikiem, a potem go po prostu zabrali.
"Policja zabrała rzutnik i odjechała bez wydania pokwitowania. Ukradli rzutnik" – komentowali sytuację pod relacją z wydarzenia na Facebooku internauci.
– To wstyd, że w demokratycznym kraju dochodzi do wyniesienia rzutnika bez podstawy prawnej – napisał w komentarzu Robert Biedroń. – To już jakaś tragikomedia, cenzura, zastraszanie. Hańba dla rządu PiS – wtórowała mu Iwona Hartwich, liderka protestu opiekunów osób z niepełnosprawnościami.