
Dlaczego z pozoru normalni ludzie dopuszczają się czynów tak okrutnych, że nie mieszczą się innym w głowie? Co motywuje rodziców, którzy popełniając samobójstwo, zabierają ze sobą na tamten świat swoje dzieci? Skąd bierze się miłość do... zbrodniarzy? Próby ogarnięcia rozumem niepojętego podejmuje się Ewa Ornacka.
Błąd naszego społecznego myślenia polega na tym, że sądzimy innych według siebie. "Jeżeli ja bym czegoś nie zrobił, bo coś takiego nawet nie przyszłoby mi do głowy, to każdy, kto to zrobił, musi być chory. Przez takie podejście tracimy czujność, a to już prosta droga do zatracenia. Czas się obudzić.
Picek postanowił siłą przejąć Szczecin. I prawie mu się to udało. Podlegli mu "żołnierze" siali postrach wszędzie, gdzie się pojawiali. Było o nich głośno. Zamienili Szczecin w miasto bezprawia. O ich przywódcy mówiono, że nie ma żadnych hamulców. Nawet swoje żonie pociął twarz, a rany polał spirytusem.
"Masz iść do szpitala psychiatrycznego i udawać wariata". Gryps o tej treści przechwyciła Służba Więzienna, ale wtedy nie było jeszcze pewności, że to instrukcje dla Picka.
Zaskoczyła mnie reakcja sprawcy bezpośrednio po zbrodni. Chodził po scenie z uniesionymi rękoma, triumfował, jakby dokonał wielkiego, wręcz bohaterskiego czynu na polu walki. Było to zachowanie wyjątkowe, można powiedzieć, że nawet teatralne. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek spotkał się z podobnym przypadkiem.
Artykuł powstał we współpracy z Domem Wydawniczym REBIS
