
Gdy reżyser Andrzej Saramonowicz ujawnił, że ks. Olgierd Nassalski molestował go w dzieciństwie, spotkał się z drwinami i pełnym zakłopotania milczeniem. Był początek lat dwutysięcznych i nikomu nie śniło się, że kiedyś powstanie film dokumentalny, w którym pokazane zostaną twarze i nazwiska sprawców w sutannach. Teraz, po premierze "Tylko nie mów nikomu" braci Sekielskich, Saramonowicz domaga się otwarcia kościelnych archiwów.
Być może to początek redefiniowania się narodu w Polsce.
Poza nim nie odezwał się nikt.
Chciałbym poznać archiwa, jestem pewien, że muszą w nich być skargi rodziców, że muszą być jakieś dokumenty, które potwierdzą, że poprzedni prowincjałowie zgromadzenia marianów o tym wszystkim wiedzieli.
Czy gdyby na przykład kler masowo rozjeżdżał pieszych na pasach, to też chcielibyśmy, by wyłącznie biskupi robili z tym porządek?
