Co ludzie widzą w tej Toskanii? Oto najlepsze miejsce, żeby się o tym przekonać
Monika Przybysz
09 czerwca 2019, 08:39·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 09 czerwca 2019, 08:39
Przereklamowana, zadeptana przez turystów i bezlitośnie eksploatowana przez hollywoodzkich producentów komedii romantycznych - taka wydaje się Toskania z perspektywy internetowego malkontenta. Nie warto ich słuchać.
Reklama.
Może to i prawda, że każdy tu był, ale co z tego? Toskańskie miasteczka nie są przez to mniej urokliwe, a krajobrazy - mniej urzekające. Jeśli polujecie na te najbardziej ikoniczne, na turystyczny celownik weźcie dolinę Val d’Orcia.
To właśnie tutejsze widoki stanowią kwintesencję "toskańskości" - nic więc dziwnego, że właśnie to tutejsze ceglane budowle i kręte, szutrowe drogi najczęściej "pozują" do turystycznych katalogów promujących Toskanię.
A wracając do hollywoodzkich producentów: nie tylko twórcy wyciskaczy łez upodobali sobie zielono-niebiesko-brązowy krajobraz.
To właśnie w dolinie Val d’Orcia nakręcono jedną z kluczowych scen "Gladiatora". Mimo, że zagrożenie spoilerowe nie jest tu zbyt duże, ale gdyby ktoś jakimś cudem nie był świadomy, jak kończy się dzieło Ridleya Scotta, powiemy tylko, że Maximus ma do wysadzanych cyprysami alejek bardzo sentymentalny stosunek. Jak z resztą chyba każdy, kto kto chociaż raz zobaczy je na żywo.