
Niemal w każdym serwisie informacyjnym słyszymy dziś ostrzeżenia o tym, że Polsce grozi epidemia tropikalnych chorób. Sezon ogórkowy w pełni? A może komary, które dotychczas tylko nas denerwowały, naprawdę staną się groźne?
REKLAMA
Przekaz, który przez cały dzień przewijał się przez media jest mniej więcej taki: z urlopu nad jeziorem możemy niebawem wrócić z tropikalną chorobą. Taki los spotkał już trzech pacjentów, którzy nie byli za granicą, a i tak prawdopodobnie się zakazili. Na komary trzeba więc uważać, ale nie ma pewnego sposobu obrony.
Brzmi jak scenariusz katastroficznego filmu. Ale czy to tylko fantazje dziennikarzy, czy może naprawdę ze strony owadów możemy spodziewać się jakiegoś zagrożenia?
"Gazeta Wyborcza" o komary przepytała dr hab. n. med. Elżbietę Gołąb z Państwowego Zakładu Higieny. Okazało się, że w zakresie zakażeń przez te owady naukowcy już od pewnego czasu prowadzą badania. Wynika z nich, że polskie komary zaczęły przenosić nicienie, czyli niewielkie pasożyty.
Ekspertka tłumaczy, że rozwijają się np. w hodowlach psów rasowych i schroniskach. W dużych grupach ma je nawet co piąte zwierzę. Między psami mogą przenosić się jedynie poprzez komary, bo tylko ich organizmy pierwotniaki wykorzystują, by się rozwijać. W ten sam sposób przenoszą się ze zwierząt na człowieka.
Czytaj więcej: Bagatelizowana choroba rozwija się w Ameryce Południowej. Naukowcy porównują ją do AIDS
Sama dr hab. Elżbieta Głąb znalazła w 2010 roku zainfekowanego komara. Później naukowcy odkryli ich więcej. Pasożyty prawdopodobnie zaczęły się rozwijać, bo w Polsce zrobiło się po prostu cieplej. A, jak twierdzą naukowcy, nicień potrzebuje nawet trzech tygodni ciepła powyżej 18 stopni Celsjusza, by dorosnąć.
No dobrze, ale czy w takim razie grozi nam epidemia groźnych chorób? Jak przekonują naukowcy, nie ma powodów do paniki. W Polsce występuje tylko mniej groźna odmiana nicieni, które zagnieżdżają się pod skórą. Nie ma u nas natomiast zarodźców, czyli jednokomórkowych pierwotniaków powodujących malarię. Jak twierdzą naukowcy z PZH, na razie mogą zachorować na nią tylko osoby przyjeżdżające z tropików.
Prof. Gołąb ostrzega jednak, że taki stan może się zmienić, bo "komary malaryczne" już u nas występowały. Wytępiono je dopiero w latach '60 minionego wieku. Teraz mogą wrócić przyczepione np. do bagażu, który przywozimy z Afryki samolotem.
Wcześniej w naTemat obalaliśmy też inny mit o komarach: Mrozy nie pomogą na krwiopijców. Obalamy mit o zimie zdolnej wybić komary


