On klęka na jedno kolano, ona płacze, w tle świeci księżyc/rzewnie gra sprzypek/wiwatuje tłum. Tak wyglądają idealne zaręczyny. Ale czy na pewno? Nie do końca. Coraz więcej kobiet postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, bo nie chcą biernie czekać, aż ich partner zada im to jedno pytanie. Niektóre oświadczają się same, ale w większości przypadków ustalają to razem z ich drugą połówką. Efekt? Romantyczne zaręczyny coraz częściej idą do lamusa, a pary stawiają na równość.
Serial "Przyjaciele" wyraźnie się zestarzał (w końcu wszyscy się starzejemy), ale jedna scena była tam wyjątkowo progresywna. Ta, w której Monica i Chandler w końcu się zaręczyli.
Po różnych turbulencjach to Monica postanowiła się oświadczyć. W trakcie swojej przemowy klęcząca na podłodze bohaterka zalała się łzami i krzyknęła: "Dlatego dziewczyny tego nie robią!". Szybko uklęknął naprzeciwko niej wzruszony Chandler i to on kontynuował.
Efekt? Oświadczyli się sobie oboje. I żyli długo i szczęśliwie (przynajmniej taką nadzieję mają fani).
Coraz więcej współczesnych kobiet chce być jak Monica. Mają dość czekania, albo zwyczajnie nie chcą, aby o kolejnym etapie w ich życiu decydował mężczyzna. Bo w sumie dlaczego akurat on?
Mamy XXI wiek, a tradycja, zgodnie z którą oświadczyny to domena płci męskiej, dla wielu osób jest już po prostu archaiczna (oczywiście nie dla wszystkich – wiele kobiet marzy o romantycznych oświadczynach-niespodziance i nie ma w tym nic złego).
Beata: "Dla mnie tradycyjne oświadczyny, gdzie facet klęka, a laska płacze i jest w szoku, są śmieszne. Serio. To wygląda tak jakby ci ludzie nigdy nie rozmawiali ze sobą o przyszłości i nagle gość wyskakuje z pierścionkiem.
W ogóle cała ta idea oświadczyn jest dla mnie zabawna. Ok, rozumiem, że kiedyś to chłop babę musiał od ojca wykupić, dać jej nazwisko jako symbol przejęcia własności z ojca na męża, ale teraz to bzdura totalna. Decyzję powinno podejmować się wspólnie. Sama jestem po ślubie. Pierścionka zaręczynowego nie było".
Weronika: "Poprosiłam mojego faceta, żeby mi się nie oświadczał, bo bym umarła z zażenowania takim cyrkiem".
Marzysz o psie? To mi się oświadcz
Ta zaręczynowa tradycja trzyma się jednak w Polsce mocno.
Wciąż dominują oświadczyny "po Bożemu", mimo że niektórym kobietom wcale to nie w smak. Niektóre boją się jednak działać pod prąd, inne wiedzą, że ich inicjatywa nie spodobałaby się ich partnerom, którzy są zdania, że decyzja o ślubie jest domeną "męskości". I jest jeszcze oczywiście otoczenie, które często kręci nosem na wszystkie zmiany w ustalonych normach.
Nina:" Szczerze mówiąc zaręczyny to jest tylko problem. Nie wyobrażam sobie w naszych czasach, żeby facet wyskoczył z pierścionkiem, kiedy temat nie był w ogóle poruszany. Poniekąd współdecydujemy o każdym kolejnym etapie – byciu na wyłączność, zamieszkaniu razem, wspólnych dzieciach lub ich braku, adopcji psa czy też ślubie. Więc trochę jest tak, że temat i tak przegadany, ale sprawy w rękach faceta. To bywa bardzo frustrujące".
Ania: "Żyję po swojemu, jeśli czegoś pragnę, to robię, zdobywam i buduję to sama. Nie mylić z «zosią samosią», raczej chodzi mi o świadomość, ze jeśli czegoś bardzo chcesz, to sama zacznij coś robić. Mam partnera i role w naszym domu są tak wymieszane, że podział na męskie i kobiece zajęcia nie ma u nas racji bytu.
Ostatnim debilnym bastionem patriarchatu są te nieszczęsne zaręczyny, a dokładnie moment, kiedy on wręcza pierścionek. Reszta, czyli ślub, dzieci, plany na przyszłość, są już dawno przegadane, wiemy dokładnie, kto czego potrzebuje i jak to powinno wyglądać, żebyśmy obydwoje czuli się w tym dobrze.
Zapytałam więc lubego, który jest wybitnie antyzaręczynowy, czy będzie w porządku, jeśli w takim razie to ja się oświadczę. Zszokowany powiedział, że nie, że jeśli ktoś ma to zrobić, to on. No i impas. Jak myślę o zaręczynach, to czuję się jak małe dziecko skazane na łaskę/niełaskę opiekuna, którego świata nie rozumiem, ale jednocześnie bardzo tego czegoś (w tym przypadku pierścionka) chcę".
Basia:: "Wiele moich koleżanek czeka że wściekłością i podirytowaniem na pierścionek, nawet nie myśląc o tym, że mogłyby sprawy wziąć w swoje ręce. Widziałam takie zagrywki, że na przykład chłopak chciał mieć psa i usłyszał: «jak się oswiadczysz, to kupimy psa». Wydaje mi się, że to presja społeczeństwa".
Karolina: Ja swojemu chłopakowi nigdy bym się nie oświadczyła, bo wiem, że bardzo bym go tym zraniła (powiedział mi kiedyś, że by ich nie przyjął). Jest raczej zwolennikiem tradycyjnych wartości, co w sumie bardzo u niego lubię i szanuję, więc nie chciałabym mu odbierać tej «męskości»".
Dorota: "Ja kiedyś rozmawiałam o tym z moim (teraz już) mężem, jak jeszcze zaczynaliśmy się spotykać. Powiedziałam mu, że jestem taka bardzo spontaniczne wylewna i że jest możliwość, że sama mu się oświadczę.
Kiedy spytałam, jak on by się z tym czuł, poprosił mnie, żebym ja mu się nie oświadczała, bo nie lubi niespodzianek i nie umiałby się zachować w takiej sytuacji. I że czułby się z tym jakoś «niemęsko», bo ma zakodowane, że to jest jego zadanie. Ja z drugiej strony niespodzianki uwielbiam, więc się dogadaliśmy, że to ma dużo większy sens, jak to on mi się oświadczy".
Julka: "Ja bym się sama nie oświadczyła, ale wcale nie dlatego, ze uważam sie za księżniczke, która musi dostać pierścionek za kilkaset tysięcy na egzotycznej wyspie przy zachodzie słonca, tylko byłabym przekonana, ze zostanę odrzucona".
Ela: "Ja z jednej strony czekam na romantyczne oświadczyny, a z drugiej chciałabym jednak decyzję podjąć wspólnie. Zaskoczenie byłoby super, jednak moja feministyczna dusza się trochę na takie «oh kiedy misiaczek się zdecyduje» nie godzi. I jak to zgrać że sobą?".
Chcesz być moim mężem?
Jednak dużo kobiet mimo wszystko działa pod prąd. Niektóre oświadczają się same, jednak wbrew pozorom są one nadal w mniejszości. Zwykle też rezygnują wtedy z uroczystych zaręczyn i klękania, ale po prostu zadają pytanie podczas rozmowy w cztery oczy.
Czasami z różnym skutkiem.
Magda: "Ja samo oświadczyłam się mojemu mężowi. On długo nie pytał, a ja już byłam na to gotowa, więc raz poszliśmy na kolację i po prostu go spytałam, czy weźmie ze mną ślub. Nie ukrywam, że był w szoku, ale ucieszył się i powiedział «tak». Potem kupił mi pierścionek zaręzynowy, a ja jemu «zaręczynowy» zegarek".
Kinga: "Ja myślałam o tym, ale niestety mnie luby uprzedził...".
Aga: "Oświadczyłam się mojego chłopakowi, ale mnie olał. Nie wiem czemu. Chyba dystans i chłód odegrały tu jakąś rolę. Na moje pytanie «pobieramy się?», nawet nie uzyskałam żadnej informacji zwrotnej. Nadal jesteśmy razem. Trudności i kryzysy bywają".
Paula: "Mój partner uznał że weźmiemy ślub, kiedy to ja się mu oświadczę, zamiast pierścionka ma być traktor. Powiedział że skoro jestem feministką, to on na mnie czeka. Myślę, że to trochę tak pół żartem, ale i trochę serio".
Ala: "Każda tradycja miała gdzieś swój początek, także może warto nadać oświadczynom kobieta-mężczyźnie początek i mieć wywalone na to, co powiedzą inni. To chyba też zależy od tego, jakie facet ma do tego podejście. Jeśli on kiedyś, by chciał się oświadczyć, ale jeszcze nie jest gotowy, to może warto dać mu czas – chodzi mi o to, żeby znać jego podejście.
Niektórzy faceci mogliby się może poczuć urażeni, bo chcieli się oświadczyć, czekali na odpowiedni moment, a tu partnerka niespodziewanie ich zaskoczyła. Należałoby chyba to wybadać, ale można też lecieć na żywioł, w końcu liczy się i tak efekt".
Iga: "Moja znajoma, od której wyszedł temat skończyła tak, ze facet czuł się «przymuszony». Najpierw ja zdradzał, a potem sie rozwiódł. Polecam szczerą rozmowę i wspólne ustalenia zamiast oświadczyn".
I to właśnie ta ostatnia opcja dzisiaj jest najpopularniejsza.
"Hej, weźmy ślub"
Współcześnie stawiamy więc na równość. Nie wyskakiwanie z pytaniem znienacka, nie czekanie na inicjatywę mężczyzny, ale po prostu szczera rozmowa i wspólna decyzja o ślubie. Obie strony mają więc w tym swój udział.
Mało romantyczne? Nie dla wszystkich. Niektórzy tworzą swoje własne tradycje, u niektórych uroczyste zaręczyny z pierścionkiem i tak później się odbywają.
Berenika: "Nie słyszałam o kobiecie, która się oświadcza, ale bardzo dużo moich koleżanek zarecza się po wspólnej rozmowie i decyzji. Ja też nie miałam oświadczyn i po prostu w rozmowie z mężem uznaliśmy, że chcemy wziąć ślub. Wydaje mi się, że wraz z rozwojem feminizmu kończy się era jednostronnej inicjatywy i to już kwestia wspólnej decyzji, podobnego zaangażowania".
Olga: "My decyzję o ślubie podjęliśmy wspólnie, leżąc w łóżku i oglądając serial któregoś wieczoru. Nie było pytania «wyjdziesz za mnie?», tylko po prostu, stwierdziliśmy, że jest nam ze sobą dobrze, że może kiedyś dzieci, a że jednak łatwiej się w tym kraju żyje z papierkiem, a ja chcę mierzyć sukienki ślubne, więc się hajtniemy. Pierścionek tak czy siak będzie, ale jako prezent przedślubny od przyszłego męża, w imię tego, że chciałby mi go po prostu dać".
Sandra: "Ja znalazłam idealne miejsce na wesele i oświadczyłam chłopu, że rezerwujemy. I już. Oczywiście wcześniej byliśmy dogadani, że powoli myślimy o ślubie. Rozmawialiśmy, że chcemy, żeby to było już niedługo, póki babcie są w formie. Zdecydowanie bardziej zależało nam na rodzinie i przyjaciołach w komplecie niż na romantycznych oświadczynach".
Ewa: "Do mnie w ogóle idea oświadczyn nie przemawia, u mnie to pewnie będzie wyglądało tak, że po prostu któraś strona zacznie w przyszłości temat i sobie coś ustalimy, albo stwierdzimy, że może jeszcze nie teraz i tyle".
Ewelina: U nas zaręczyny "tradycyjne" ale już oboje wiedzieliśmy że to ten moment. Wydaje mi się, że mężczyźni w większości nie odebraliby oświadczyn kobiety dobrze, ale też nie podoba mi się czekanie "kiedy on wreszcie...". Na szczęście coraz częściej jest po prostu rozmawianie o ślubie. Czasem później idą za tym zaręczyny z pierścionkiem a czasem nie, ale to już nie jest takie bierne czekanie".
Nadia: "U nas to zupełnie na opak wszystko, ostatnio na weselu przyjaciół ustaliliśmy własną datę, podejrzewam, że wszystko pozaklepujemy i dopiero się oświadczy. Nie oświadczę mu się sama, bo i ja, i on wolimy «tradycyjnie», ale zawsze planowałam niespodziankę po zaręczynach, żeby to wydarzenie było jeszcze bardziej magiczne. Albo jakiś gadżet, o którym wiem ze marzy, albo wycieczka do miejsca, w które chce pojechać i do tego wyjątkowy wieczór".
Natalia: "Ja sobie kazałam kupić obejmę do rury, jak byliśmy w dziale hydraulicznym w Castoramie, założyłam ją na palec i uważam, że mamy to za sobą".
Teresa: Ja spytałam mojego wtedy-nie-męża po 3 latach związku, czy się pobierzemy, on zbaraniał i szczerze (za co go bardzo szanuję) odpowiedział, że za mało mnie zna i nie czuje się jeszcze gotowy. Pomyślalam „ok” i temat ucichł.
Po kolejnych dwóch latach i jednej dość trudnej prywatnej sytuacji, w której bardzo go wsparłam i faktycznie mógł poczuć, że jesteśmy teamem na dobre i złe, sam spytał czy się pobierzemy. Wtedy z kolei ja poprosiłam o jeszcze rok, bo byłam w bardzo kiepskiej sytuacji finansowej, byłam niepewna, co przyniesie los i bardzo nie chciałam, żeby tylko on płacił za wszystko. Powiedział „super, mega szanuję, poczekamy rok”.
No i trzy lata temu poszliśmy do wspólnie ustalonego ślubu".