"Bij bolszewika" – apeluje w rocznicę cudu nad Wisłą Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny Frondy. Jego zdaniem Krucjatą Różańcową trzeba zwalczać neobolszewików, czyli tych, którzy są za aborcją, a przeciw małżeństwu i rodzinie.
15 sierpnia to nie tylko uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ale także rocznica cudu nad Wisłą. Wspomnienie zwycięstwa nad Rosją jest dla wielu okazją, by właśnie tego dnia wykrzyknąć hasło "Bij bolszewika!". Tak też zrobił na łamach "Gazety Polskiej" Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny Frondy.
Jak się okazuje, pisząc o "bolszewikach", dziennikarz nie ma na myśli Rosjan, ale tych, którzy występują przeciwko małżeństwu i rodzinie. "Zwycięstwo nad bolszewikami, zwane cudem nad Wisłą, niezwykle mocno określiło zdania, jakie stały przed Polską w XX wieku i które stoją przed nami w wieku XXI. (…) Zadanie bycia przedmurzem chrześcijaństwa, obrońcą starej cywilizacji przed zakusami rozmaitej maści nowych pogan czy barbarzyńców nie dobiegło jednak końca" – pisze Terlikowski.
Wojna z bolszewikami, według Terlikowskiego, to wojna o rodzinę i małżeństwo, przeciwko aborcji.
Terlikowski dodaje, że "nowym bolszewikom" w Polsce nie udało się wziąć wszystkiego, bo ograniczyliśmy prawną dopuszczalność "zabijania nienarodzonych".
Redaktor naczelny Frondy podaje też własną receptę na zwalczanie neobolszewików. "Musimy sięgnąć po sprawdzone w historii metody. A najlepszą z nich jest krucjata modlitewna. (...) Dlatego do różańców, panie i panowie, do Krucjaty Różańcowe" – stwierdza.
Wszyscy ci co narzekali że świętowanie Powstania Warszawskiego to świętowanie klęski, dziś mogą krzyknąć z radością #BijBolszewika!! :)
Tomasz Terlikowski
redaktor naczelny Frondy
Dzisiaj nie grożą nam już (a przynajmniej nie w takim stopniu) bolszewicy z Rosji, nie zmienia to jednak faktu, że komunizm (w wersji Gramsciego) jest nadal żywy. Teraz bolszewiccy zagończycy nie walczą jednak o ziemię, a o kulturę, wiedząc, że kto ja zgarnie, ten bierze wszystko.