Że to niesmaczne, że nie wypada, że przekroczono kruchą granicę, że to o krok za daleko. To tylko te łagodniejsze z komentarzy po tym, jak na profilu Tomasza Sekielskiego pojawiło się ogłoszenie o sprzedaży koszulek z nadrukiem grafiki znanej z filmu "Tylko nie mów nikomu". Koszulki kosztują 35 zł i ich sprzedaż ma potrwać do 9 maja. Znamy szczegóły sprawy.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
"Kłóci się z powagą"
"Nie jest to projekt komercyjny" – zapewnił w krótkim wpisie na Facebooku Tomasz Sekielski, prezentując swoje zdjęcie w koszulce i zamieszczając link do strony, na której można kupować koszulki. "Uznaliśmy, że nadaje się tylko kolor czarny" – czytamy. I w tej kwestii trudno się nie zgodzić – powaga dokumentu raczej nie pozwala na inną barwę.
Ale czy w ogóle produkcja filmowych koszulek nie kłóci się czy powagą filmu o pedofilii w polskim Kościele? Reakcja internautów jest raczej jednoznaczna.
Sekielski odpowiada internautom, jednak trudno nie dostrzec, że znaczna część komentarzy (a w kilkanaście godzin zebrało się ich ponad tysiąc) nie jest przychylna inicjatywie autora dokumentu "Tylko nie mów nikomu". Po co zatem ta koszulka? O to zapytaliśmy Tomasza Sekielskiego. Odpowiedź jest jasna – na pewno nie dla pieniędzy.
– Gdybyśmy my chcieli na tym temacie zarabiać, to byśmy nie oddawali telewizjom filmu za darmo czy nie wyłączalibyśmy reklam na YouTube. Naprawdę, było kilka miejsc, gdzie można by poszukać pieniędzy z filmu "Tylko nie mów nikomu", a jednak tego nie zrobiliśmy – wyjaśnia Tomasz Sekielski.
Odpowiedź na prośby
Dziennikarz tłumaczy, skąd pomysł na koszulki. – Tę koszulkę otrzymałem w prezencie od brata. Zrobiłem sobie zdjęcie i umieściłem je na Instagramie. I choć napisałem: #nienasprzedaż, ludzie zaczęli dopytywać, czy i gdzie mogą kupić takie koszulki. A ponieważ takich pytań było sporo, postanowiliśmy wyjść naprzeciw ich prośbom i zrobić trochę takich koszulek – tłumaczy.
I faktycznie – pod zdjęciem na Instagramie zamieszczonym w ubiegłym tygodniu aż roi się od próśb.
"Panie Tomku, ja też chce taką kupić... Gdzie i jak?", "Super koszulka, poproszę", "Powinna być w regularnej sprzedaży, sam bym przytulił co najmniej dwie", "Proszę o info o możliwości kupna takiej koszulki. Będę ją nosił w geście wsparcia dla ofiar i przeciwko kościelnym gwałcicielom" – takich wpisów na Instagramie znaleźć można wiele.
"Dobrze, niech noszą"
– To jest wyłącznie reakcja na prośby ludzi – mówi Sekielski, zapewniając, że ani on, ani jego brak na koszulkach z grafiką z filmu nie zarabiają ani złotówki. T-shirty są robione wyłącznie po kosztach. Kupno koszulki, koszt nadruku, obsługa wysyłki – to wszystko daje 35 zł, a za tyle właśnie koszulki są sprzedawane.
A jeśli według czy to nie kłóci się z powagą filmu? To już każdy musi ocenić sam. "Dobrze, niech noszą, niech wszędzie będzie ten temat widoczny. Wszędzie, bo co niektórym pluć w twarz to się wyprą, że deszcz pada" – to jedna z ocen z profilu Tomasz Sekielskiego.
Nie jestem etykiem. Ale czy to nie jest robienie biznesu na krzywdzie ludzkiej?
Szczerze powiem, że ten "numer", to niewypał. Nadal uważam Pana za inteligentnego człowieka z klasą, ale wydaje mi się to być przesadą. Zawiało mi czymś, a szkoda.
(...)zrób Pan jeszcze breloczki i smyczki, aby zaprzepaścić mocny wydźwięk filmu i tragedii ludzkich tam pokazanych, trywializacja tematu nie służy prawidłowym postrzeganiu zjawiska pedofili w Kościele i kłóci się z powagą Pana filmu.
Panie Tomaszu, jest pan moim idolem. Ceniłam Pana za inteligencję i odwagę. A te koszulki to masakra. Zawiodłam się, że znowu chodzi o jakieś biznesy.