To dokument dla wszystkich, którzy byli ciekawi, jakim majątkiem dysponuje Mateusz Morawiecki. W piątek ujawniono ostatnie oświadczenie majątkowe premiera. Polityk wykazał m.in., że ma miliony na koncie i dysponuje nieruchomościami o znacznej wartości.
Oświadczenie, które opublikowano w BIP Kancelarii Premiera, zostało złożone według stanu na 31 grudnia 2018 roku. Z dokumentu dowiadujemy się, że Mateusz Morawiecki miał wówczas około 5 mln 380 tys. zł oszczędności.
Ponadto premier posiada dom powierzchni 150 metrów kwadratowych, który położony jest na działce o wielkości około 4,6 tys. metrów kwadratowych. Do tego dochodzą domki letniskowe i zabudowania gospodarcze.
Szef rządu ma także dom o powierzchni około 100 m kw. oraz mieszkanie o powierzchni 72,4 m kw. o wartości około 1 mln zł. Premier ma również 50 procentowy udział w segmencie (szeregówce) o powierzchni 180 m kw. i działkę rolną o powierzchni około 20 tys. m kw.
Morawiecki posiada składniki mienia ruchomego, których wartość przekracza 10 tysięcy złotych. Mowa o zabudowie kuchennej o wartości około 60 tys. zł, dwóch meblach wartych odpowiednio 60 tys. i 65 tys. zł oraz meblach z zabudową o wartości około 70 tys. zł.
Premier w oświadczeniu zadeklarował uprawnienia do akcji banku Santander w liczbie 3857. Ich wartość określono kwotowo w wysokości do 350 tys. zł. W dokumencie pojawia się deklaracja, że jeśli zaistnieje niezależna od niego decyzja w sprawie materializacji środków z posiadanych akcji banku Santander, wówczas powstrzyma się od realizacji tych uprawnień.
Poza tym w dokumencie zamieszczonym w BIP czytamy, że polityk udzielił siostrze pożyczki w wysokości ok. 300 tys. zł.
Kontrowersje wokół działki
Wokół majątku Morawieckiego w ostatnim czasie zrobiło się głośno, za sprawą publikacji "Gazety Wyborczej". Dziennik podał, że Mateusz Morawiecki wraz z żoną w 2002 r. kupili 15 hektarów gruntów za 700 tys. zł od Kościoła we Wrocławiu. Później rzeczoznawca ocenił, że nieruchomość była warta 4 mln zł już w 1999 r. Obecnie tereny są wyceniane na sto razy więcej niż kwota, za jaką zakupili grunty Morawieccy.
Jak napisała "GW", władze Wrocławia zaplanowały na terenach inwestycje, a przez środek działki dzisiejszego premiera miała przebiegać trasa szybkiego ruchu. Według dziennika, "dokumenty tej transakcji zniknęły, a obecny proboszcz nie wie, skąd ta niska cena".