
Nie wiadomo kim był i co się z nim stało. Uciekł do Tajwanu, został stracony? Żyje do dziś? Rok w rok, w rocznicę masakry na pl. Tiananmen, wielu ludzi na świecie zastanawia się, co stało się z człowiekiem, który w Pekinie zatrzymał czołgi. To zdjęcie-symbol i nagranie do dziś wywołują ciarki. Ale są też inne przerażające. Kanadyjski dziennikarz właśnie pokazał film. Był wtedy w środku protestu.
Moment zatrzymania czołgów uchwyciło kilku zagranicznych fotografów, którzy widzieli wszystko z okna hotelu w Pekinie. Najbardziej znane są jednak dwa. A właściwie jedno, autorstwa Jeffa Widenera z AP. Jego fotografię tygodnik "Times" uznał za jedno z 100 najbardziej znaczących zdjęć naszych czasów. "Guardian" rozmawiał z nim przed 30. rocznicą masakry. Widener przypomniał, że zdjęcie o mało nie powstało. Skończył mu się film w aparacie, musiał prosić o pomoc amerykańskiego studenta.
4 czerwca 1989 roku na Tiananmen był też kanadyjski dziennikarz Arthur Kent, autor dokumentu "Black Night In June", który dwa tygodnie temu pojawił się na YouTube i już ma ponad milion wyświetleń. Kent przypomniał przerażające obrazy, gdy 30 lat temu był z kamerą w samym centrum studenckich protestów. Oddał atmosferę i całą grozę. Pokazał rzeczywistość.
Kent szczególnie uchwycił pewną młodą parę, którą po latach udało się zidentyfikować. Kanadyjskie media, że na zdjęciu jest Kenneth Lam, dziś prawnik, zajmujący się prawami człowieka, w Hongkongu oraz Cheng Zhen, która uciekła z Chin do USA. Po latach Kent wymienił z Lamem maile.
w 30. rocznicę masakry chiński minister obrony broni reakcji władz na Tiananmen, mówił, że była poprawna. Jego słowa były dość zaskakujące, gdyż do tej pory hasło "amnezja" to w odniesieniu do tego, co wydarzyło się 4 czerwca 1989 roku, już niemal zjawisko szeroko opisane na Zachodzie.
odwiedziła cztery uniwersytety. Pokazała zdjęcie-symbol studentom. Na 100 wiedziało o nim 15.
"Aresztowano wielu aktywistów i krewnych ofiar, wiele osób zostało wywiezionych z dala od domu. Jak informuje organizacja praw człowieka Human Rights Watch, od końca maja pod silniejszym nadzorem są także działaczki organizacji samopomocy "Matek Tiananmen”. Znacznie ograniczono ich możliwości komunikowania się ze światem i poruszania się – informuje organizacja z siedzibą w Stanach Zjednoczonych. Wśród nich jest między innymi 82-letnia Ding Zilin i 81-letnia Zhang Xianling, których synowie zostali zabici w 1989 r.". Czytaj więcej
