Donald Tusk wygłosił w Gdańsku wystąpienie z okazji 30. rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce. – Wy jesteście siłą dobrą, a nie złą. To oni są przeciw, a wy jesteście za! – zwrócił się do opozycji, której udzielił kilka rad dotyczących rywalizacji z PiS o głosy wyborców.
– Dziękuję bardzo za to gorące powitanie, ale z ręką na sercu muszę powiedzieć, że w Gdańsku to ja witam serdecznie – powiedział Donald Tusk podkreślając, że to miasto jest jego miejscem. – Jesteśmy dziś wszyscy gośćmi Pawła Adamowicza – kontynuował Tusk nawiązując do prezydenta Gdańska, który w styczniu zginął w zamachu.
– Chciałbym podziękować tym, którzy wytrzymali w tym długim marszu do wolności i niepodległości – powiedział polityk odnosząc się do wydarzeń sprzed trzydziestu lat. Dodał, że za ich przykładem poszli ludzie, którzy nie bojąc się nienawiści płynącej z mediów publicznych, wychodzą na ulice w ostatnich latach by bronić demokracji. – Nie zawsze mamy szczęście do władzy – zaznaczył Tusk. Stwierdził, że można wytrzymać najcięższą próbę, jeśli wokół ma się solidarnych ludzi.
"Zwyciężymy! Zwyciężymy!"
– Tylko tu jest was kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Jaki mielibyście mieć powód, żeby zwiesić głowy? – zapytał Donald Tusk. "Zwyciężymy! Zwyciężymy!" – odpowiedział tłum. Polityk powiedział, ze oprócz odwagi i uporu ważny jest spryt i dobre pomysły.
Nawiązał do nadchodzących wyborów parlamentarnych. – Nie można się dać ograć, nawet jeśli pierwszą połowę się przegrało – powiedział Tusk nawiązując do słów Schetyny po przegranych wyborach do PE.
Tusk udzielił rad opozycji. Pierwsza z nich to wiara w zwycięstwo, a druga to ciężka praca, by to zwycięstwo osiągnąć. Podał przykład byłego prezydenta Lecha Wałęsy, "który nie ma 20 lat", ale jeździ po miastach i miasteczkach, by podtrzymywać nadzieję na zwycięstwo opozycji.
W pewnym momencie w tłumie rozległy się okrzyki przerażenia. Okazało się, że ktoś z publiczności potrzebuje pomocy medycznej. Tusk przerwał wystąpienie. – Potrzebna jest pomoc medyczna na wysokości Sfinxa. Ratownik już idzie do państwa – powiedział ze sceny.
"Wasza telewizja, nasz internet"
Następnie Tusk wznowił wystąpienie. Zaprotestował przeciwko dzieleniu ludzi – na tych mieszkających w mieście i na wsi, wierzących i niewierzących, mieszkających na terenach po różnych zaborcach. Powiedział, że wydarzenia roku 1989 byłyby niemożliwe, gdyby dzielono społeczeństwo.
Polityk podkreślił, że dzisiejsza opozycja nie jest antypisem, tak samo jak "Solidarność" nie była antypzprem. Podpowiedział, że ważne jest, by nie poddawać się negatywnym myślom. – Smutasy nigdy niczego nie wygrają – dodał.
Zaapelował, by nie narzekać, że "oni mają media publiczne". – Wasza telewizja publiczna, nasz internet! – skwitował. Tusk wezwał opozycję, by wzorowała się na samorządowcach, którzy pokazali, jak wygrywa się wybory. – Na mnie zawsze możecie liczyć – zakończył. Wtedy rozwinięto dużą biało-czerwoną flagę i odśpiewano hymn Polski.