
Często serialowe thrillery kręcą się wokół morderstwa, ale nie zaglądamy potem w głowy winowajców. Jest zbrodnia, a kara pokazywana jest pro forma, na sam koniec albo resztę zostawia się wyobraźni widzów. Karą jednak nie zawsze musi być więzienie, ale sama świadomość popełnionego czynu. Z takim kacem moralnym musi sobie radzić, a raczej nie radzić, Bonnie (Zoë Kravitz). Nie może sobie wybaczyć, że od razu nie wygadała się policji.
W odcinku otwierającym sezon każda z bohaterek "dostała" swój nowy wątek. Widzowie też nie mogą narzekać na nudę, bo doskonale wiedzą, że to tylko cisza przed sztormem w tej urokliwej (ale tylko z pozoru) nadmorskiej miejscowości. W pierwszym sezonie wiedzieliśmy do czego wszystko zmierza, teraz finał jest kompletną niewiadomą. I to jest w tym najlepsze. Prawie.
Doskonali aktorzy i wykreowani przez nich niejednoznaczni bohaterowie, którzy w większości przypadków mają wypaczoną psychikę, to zdecydowanie najbardziej oczywisty atut produkcji, która nieprzypadkowo przyciągnęła miliony widzów na całym świecie. To też ich "wina", że nie zwracamy uwagi na pozostałe kwestie techniczne jak udany montaż, zdjęcia i wspaniała ścieżka dźwiękowa.