Wilno już teraz jest popularnym kierunkiem wyjazdów polskich turystów. Ale ostatnio przybył kolejny powód, dla którego warto pojechać na Litwę. To serial "Czarnobyl", którym Litwini zaczynają się chwalić. Gościli twórców produkcji, a teraz pokazują przyjezdnym miejsca, w których kręcono hit HBO.
"Czarnobyl" to najlepiej oceniany serial w bazie filmowej IMDb, a zainteresowanie nim staje się prawdziwym fenomenem. Nic dziwnego, że fani zagłębiają się w poruszone tam wątki i odkrywają prawdziwe, najczęściej dramatyczne, historie związane z katastrofą z 1986 roku (patrz: "Most Śmierci").
Zainteresowaniem cieszą się też miejsca, w których kręcono serial. I tutaj wiele osób może być zaskoczonych. Skoro katastrofa miała miejsce na Ukrainie, to naturalnym gospodarzem dla ekipy filmowej wydawałby się ten kraj. A jednak... Na Ukrainie, konkretnie w Kijowie, kręcono tylko przez parę tygodni. Na przeszkodzie dalszej współpracy stanęły kwestie podatkowe. Jak tłumaczyła producentka Sanne Wohlenberg, szukano miejsca, które odda sowiecki klimat, a którego gospodarz potraktuje twórców filmowych na preferencyjnych warunkach. Wtedy zgłosiła się Litwa.
Litwini okazali się idealnymi gospodarzami dla "Czarnobyla" także z innego powodu. Mają u siebie zamkniętą elektrownię atomową Ignalina, która jest konstrukcyjnie bardzo podobna do Czarnobyla.
– W Ignalinie nakręciliśmy niemal wszystkie zdjęcia reaktora przed eksplozją, żeby pokazać gigantyczną skalę tego kompleksu. Na pozostałych planach zdjęciowych musieliśmy sami stworzyć scenografię. Ponieważ nie mogliśmy rozstawić kamer w sterowni, zbudowaliśmy jej replikę w hali zdjęciowej, gdzie mogliśmy sami decydować kiedy i w jakiej kolejności nakręcimy ujęcia. Z ignalińskiej elektrowni pozwolono nam zabrać fragmenty prawdziwego, ale niewykorzystanego wcześniej grafitu, żeby użyć go na naszym planie – opowiadał w wywiadzie scenograf Luke Hall.
Nic dziwnego, że Ignalina szybko stała się atrakcją turystyczną (leży w odległości 90 minut jazdy od Wilna). Chętni mogą wykupić wycieczkę po całym obiekcie – można nawet wyjść na dach reaktora. Zainteresowanie jest spore. Rezerwacji trzeba dokonać nawet dwa miesiące wcześniej. Dziennie elektrownię może odwiedzić tylko 15 osób.
Elektrownia przyciąga najwięcej uwagi, ale jeśli ktoś odwiedza tylko Wilno, a jest zafascynowany "Czarnobylem", to w stolicy też znajdzie ciekawe miejsca, które wykorzystała ekipa serialu (w sumie kręcono tam przez 60 z 88 dni). To przede wszystkim Muzeum Ofiar Ludobójstwa, gdzie znajdowało się więzienie KGB.
– Po wędrówce przez muzeum zdaliśmy sobie sprawę z tego, że pełne jest ono duchów historii. Pokazano nam pokoje i opisano sposoby tortur, które są trudne do wyobrażenia – mówił twórca serialu HBO Craig Mazin.
W serialu wykorzystano również zdjęcia z wileńskiej dzielnicy Fabianiszki. Zbudowano ją pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, więc nadała się, by imitować widoki miasta Prypeć. Twórcy doszli do wniosku, że idealnie obrazuje wizję idealistycznego radzieckiego miasta. Beton, szarość, symetria – to wszystko widać na ekranie. Poza tym w dzielnicy nie było starych drzew w pobliżu bloków mieszkalnych. To też było ważne, bo Prypeć jako nowe miasto takich drzew po prostu nie miał.
Kojarzycie sceny "Czarnobyla" z restauracji hotelu w Prypeci albo tę, w której wybierano trzech nurków wolontariuszy? One powstały z kolei w Pałacu Kultury i Sportu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Budynek wybudowano w 1982 roku. W środku są oryginalne meble i stara dekoracja ścienna. Generalnie można mieć wrażenie, że czas się tam zatrzymał. I takiego miejsca potrzebował właśnie "Czarnobyl".
Podobnie było z budynkiem Wydziału Architektury Wileńskiego Uniwersytetu Technicznego. Tam kręcono sceny z procesu sądowego. Choć pałac jest z XVIII wieku, to idealnie się wpasował. Poza tym prawdziwy proces miał miejsce w sali szkolnej, a więc miejsca z budynku wydziału architektury dobrze oddały klimat.