
Afera Amber Gold odbija się szczególnie głośnym echem w Gdańsku, skąd pochodzi założyciel spółki Marcin P. i gdzie miała ona swoją główną siedzibę. Amber Gold inwestował w gdańskiej zabytki, sponsorował tutejsze inicjatywy kulturalne. Powiązane ze spółką Marcina P. linie lotnicze w Gdańsku miały swoją bazę. Nic więc dziwnego, że w sprawie wreszcie zabrały głos miejskie władze.
Żaden z nas – klientów OLT, pracowników ZOO, szefów mediów itd. – nie ma codziennego kontaktu z Komisją Nadzoru Finansowego, ABW, policją… I nie musimy mieć. Kierujemy się po prostu zaufaniem. Na jakiej podstawie mamy podchodzić z podejrzliwością i rezerwą do działających legalnie firm? CZYTAJ WIĘCEJ
Paweł Adamowicz stawia jednocześnie pytania, które wobec wielu z nas nie powinny przejść bez postawienia znaku zapytania. Zanim linie OLT Express zakończyły działalność przewiozły po kraju około 300 tys. zadowolonych pasażerów. Choć dzisiaj nazwa OLT Express kojarzy się równie pejoratywnie, co Amber Gold, to jeszcze kilka tygodni temu tanie bilety kupowała cała rzesza Polaków. "Dlaczego żaden z tej pokaźnej grupy kupując bilet nie zainteresował się skąd przewoźnik bierze pieniądze na działalność? Dlaczego nie zgłosił się do lokalnej delegatury służb tajnych z pytaniem o pochodzenia środków finansowych na działalność OLT Express?" – pyta dziś Adamowicz.
Adamowicz zapewnia jednak, że przede wszystkim chce takimi rozważaniami pokazać "logikę podejrzliwości", którą według niego prowadzą politycy opozycji i cześć dziennikarzy goniących za sensacją. "Jeśli będziemy się trzymali logiki podejrzliwości, przypisywania wszystkim złej woli, to postawimy pod ściana oskarżenia wszystkich, którzy kiedykolwiek mieli jakikolwiek kontakt z Amber Gold. Od pasażerów OLT, przez gdańskich dominikanów, po dyrektora gdańskiego ZOO" (...) Chciałbym wyraźnie powiedzieć – dajmy spokój!" – wzywa.

