Do niedawna cała Rosja kojarzyła się polskiej prawicy ze złem wcielonym. Wszystko to zmieniło się wczoraj, przy okazji wyroku dla Pussy Riot. Rosyjski wymiar sprawiedliwości zbiera teraz od naszej prawicy pochwały. Czy to efekt znalezienia z Kremlem wspólnego wroga, czy też apelu o pojednanie patriarchy Cyryla I i abp. Michalika, w rozmowie z naTemat zastanawia się socjolog prof. Ireneusz Krzemiński.
Jeszcze do wczoraj wszystko, co działo się w Rosji, było dla polskiej prawicy złem. Tymczasem po wyrokach w sprawie Pussy Riot i zakazie organizowania w Moskwie parad równości przez najbliższe sto lat, prawicowe portale chwalą putinowską Rosję. Skąd ta niekonsekwencja?
prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog UW: Trudno mi to wytłumaczyć. Być może wiąże się to z wizytą głowy rosyjskiej cerkwi w Polsce i wspólnym oświadczeniem Cyryla I i przewodniczącego KEP abp. Józefa Michalika. Może właśnie to jakoś modyfikuje te opinie.
Pamiętać trzeba jednak, że związki między cerkwią a Kremlem są znacznie silniejsze, niż te - i tak silne - między Kościołem i polityką w Polsce. Dlatego występ Pussy Riot wiązał się z protestem przeciwko poparciu, którego Cyryl I udzielił w wyborach Władimirowi Putinowi.
Tym bardziej dziwne więc są takie opinie. Można oburzać się na formę tego występu, ale ma on głębokie uzasadnienie w rzeczywistości. W samej tkance związków, jakie zachodzą w Rosji miedzy cerkwią a polityką.
Prawej stronie polskiej opinii publicznej wystarczyło, że od teraz ma ona z Putinem wspólnych wrogów, czyli bluźnierców i homoseksualistów?
Nie wiem, czy takie związki naprawdę zachodzą. Wiadomo jednak, że Rosja ma w nosie prawa człowieka. Kreml cały czas zachowuje możliwość ręcznego sterowania życiem społecznym i decydowania o tym, co mu się podoba, a co nie. A my właśnie wyrośliśmy z takiego systemu, w którym lekceważenie praw człowieka i obywatela było bardzo głęboko zaawansowane i nie rozumiem postawy, którą wyrażają teraz ci wszyscy ludzie, chwalący wczorajsze wyroki.
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że są one skandaliczne. A publicyści tacy, jak Tomasz Terlikowski czy Michał Karnowski, pochwalając rosyjski sąd, zachowują się jak ci działacze prawicowi, którzy kiedyś pojechali gratulować gen. Pinochetowi.
A może to rzeczywiście pierwszy znak pojednania miedzy Polakami i Rosjanami? W końcu Cyryl I i abp Michalik wyraźnie podkreślali w swoim apelu, że ateizm, czy homoseksualizm są tym, z czym Polacy i Rosjanie powinni ramię w ramię walczyć.
Jestem dosyć zaniepokojony tą częścią apelu, w której nagle okazuje się, że szaleje wokół nas jakieś straszne zagrożenie dla Kościoła i chrześcijaństwa. To zwłaszcza w Polsce, czy Rosji może budzić tylko irytację i psuty śmiech, bo to diagnoza całkowicie nietrafiona.
To oznacza, że oba kościoły potrzebują takiego uzasadnienia dla swojej kompletnie nieczułej reakcji na ludzkie potrzeby, rozwój kultury i naszej samoświadomości. I koniecznie muszą mieć coś, z czym mogą walczyć.
Polacy to dzisiaj bardziej ci, którzy stają w obronie dziewczyn z Pussy Riot, czy szukając pojednania polsko-rosyjskiego w pochwale rządów twardej putinowskiej ręki?