Romantyczna noc na plaży? Tylko nie rozbijaj namiotu - wtedy może już nie być tak różowo
Monika Przybysz
18 lipca 2019, 05:52·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 18 lipca 2019, 05:52
Szampan, truskawki, miękki kocyk - nawet, jeśli brać pod uwagę najlepsze marki, zorganizowanie randki na plaży o zachodzie słońca nie przekroczy 500 zł. Chyba że plan zakłada również śniadanie i to w namiocie. Biwakowanie na polskich plażach nie należy bowiem do tanich. Jeśli nakryją was służby porządkowe, możecie liczyć się z mandatem w wysokości właśnie pięciu stówek.
Reklama.
Kary można uniknąć jeśli odpowiednio wcześnie wystąpi się o pozwolenie do Urzędu Morskiego. Teoretycznie, zgodę na robicie namiotu na plaży można uzyskać. W praktyce szanse na to są jednak mizerne.
Nie we wszystkich krajach niepoprawni romantycy mają tak bardzo pod górkę. Norwedzy, Szwedzi i Finowie spokojnie mogą planować tego typu eskapady. Do rozbijania namiotu "na dziko" nikt się tam nie przyczepi, a nawet jeśli spróbuje, mieszkaniec Skandynawii skwituje taką zaczepkę jednym słowem: "allemansratten".
W wolnym tłumaczeniu oznacza ono "prawo wszystkich ludzi do kontaktu z naturą". Jeśli więc macie ochotę poprzebywać w urokliwych plażowych okolicznościach, możecie. Jedynym ograniczeniem jest czas - obozowisko należy zwinąć po dwóch dniach. Namiotu nie można ponadto rozbijać bliżej niż 150 metrów od zabudowań, ani na terenach uprawnych.