Duże zaskoczenie może czekać Jarosława Kaczyńskiego, gdy tylko wróci z politycznych wakacji. Czeka go już nie tylko afera wokół biznesowych powiązań PiS-u, ale także atak z prawej strony sceny politycznej. Jacek Kurski na łamach "Gazety Wyborczej" zapowiada ostrą walkę o miejsce na prawicy.
Coraz więcej sygnałów wskazuje na to, że Jarosław Kaczyński przestaje być punktem odniesienia na polskiej prawicy. Do tej pory nowe partie, takie jak Polska Jest Najważniejsza czy Solidarna Polska, starały się o miejsce u boku PiS-u. Dziś, jak zapowiada Jacek Kurski, koncepcja "dwóch płuc" prawicy odchodzi w niepamięć.
Ziobryści potrzebują nowej tożsamości, bo mają z tym problem, odkąd powstali. A jak partia nie do końca wie, jaka ma być i po co, to trudno jej walczyć o wyborców. Kolportowany przez polityków PiS dowcip (po co powstali ziobryści? Żeby Ziobro został w strefie euro) oddaje jakoś przekonanie części sympatyków prawicy, że Solidarna Polska powstała głównie dla zrealizowania osobistych ambicji Ziobry i Kurskiego.
CZYTAJ WIĘCEJ
W dzisiejszej "Gazecie Wyborczej" czytamy, że Ziobryści zmieniają strategię w walce o miejsce na scenie politycznej. Dotychczas starali się zająć miejsce na prawo od swojego matecznika, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński jednak doskonale wyczuwał wszelkie aspiracje Ziobry i Kurskiego, a tym samym kierował PiS w prawo, nie pozostawiając miejsca dla dawnych kolegów. Miała to uczynić choćby dyskusja o przywróceniu kary śmierci, którą podniósł Kaczyński.
Pierwsze ataki na Prawo i Sprawiedliwość mieliśmy już okazję oglądać. Zbigniew Ziobro skutecznie wykorzystał krytykę PiS-u, wobec wizyty Cyryla I w Polsce. – Wyrażam ubolewanie, że abp Józef Michalik został tak brutalnie i niesprawiedliwie zaatakowany – oświadczył Ziobro. Te ataki na Prawo i Sprawiedliwość spotkały się z dużym zainteresowanie prawicowych portali, co niewątpliwie dało punkty Ziobrystom w politycznej rozgrywce z Kaczyńskim.
"Niektórzy popierają Ziobrę, bo myślą, że to potencjalny kandydat PiS. Kiedyś się zorientują, że tak nie jest, i jego notowania pewnie spadną, ale za to więcej osób dowie się o nas i nasza partia urośnie - przekonuje ziobrysta. " CZYTAJ WIĘCEJ
Szansą dla Solidarnej Polski oraz PJN jest niewątpliwie połączenie sił w walce o tron na prawicy. Jak się jednak okazuje, porozumienie tych partii jest trudne. – Ziobryści są jak facet, który chce sprzedać samochód za 20 tys. Przynosimy 20 tys., ale słyszymy: ale trzeba felgi dokupić za tysiąc. A za kolejny tysiąc komplet opon – czytamy w "Wyborczej" o kulisach rozmów PJN z Solidarną Polską.