"Szóstka Schetyny to dobry program. Ale nie akceptuję założenia, że nie da się wygrać nie naruszając 500+"
Jacek Liberski
15 lipca 2019, 06:05·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 15 lipca 2019, 06:05
"Szóstka" Schetyny to ambitny, ale możliwy do zrealizowania, niezbędny plan, a w dodatku jasno określona wizja Polski. Bez dwóch zdań – tak konkretnej i realnej wizji przyszłości w obozie Zjednoczonej Prawicy nie ma.
Reklama.
Polskie drogi
Za trzy miesiące Polacy wybiorą, co zrobić z Polską, nie na rok, dwa lata, tylko na lat kilkanaście. Są wyłącznie dwie opcje: albo pójdziemy, wzorem Węgier, w kierunku Moskwy, albo wybierzemy drogę drugą, ku liberalnej Europie, szanującej poglądy wszystkich obywateli a nie tylko wybranej grupy, która na każdym kroku zasłania się Bogiem, Matką - Królową Polski i Jezusem. Innych opcji brak.
W zasadzie wybór ów powinien być prosty, ale kilkuletnie pranie mózgów, połączone z bezprzykładnym i bezsensownym, co najgorsze, rozdawnictwem publicznej kasy (nazywajmy rzeczy po imieniu: kupowaniem głosów), powoduje, że blisko połowa wyborców ma istotny problem z rozpoznaniem, co jest rzeczywiste a co złudne. Przez ową propagandę ta znaczna część wyborców sądzi, że dobra koniunktura gospodarcza na świecie trwać będzie wiecznie. Dzisiaj jest fajnie (nie jest, ale tak załóżmy), bo PiS korzysta z owej koniunktury i, co jest najbardziej śmieszne, z tego, że poprzednicy dobrze finanse publiczne przygotowali na kolejne lata. Odkładając na bok tę powtarzającą się jak zdarta płyta śpiewkę władzy, to jest fakt – poprzednicy stworzyli PiS-owi warunki do wypychania na rynek tej całej kupy pieniędzy, tylko w jednym celu: utrwalania własnej władzy. Ani bowiem dzietność, ani walka z biedą, czyli dwa główne założenia owego „programu”, nie działają. Po prostu. Dzieci nie przybywa, a obszary biedy się poszerzają. Powodem są oczywiście rosnące koszty życia. To jasne, bo taka góra szmalu musi powodować presję inflacyjną, a do tego dochodzi coś, czego obecna władza nie przewidziała, bo niby skąd, że zmiany klimatu powodują coraz większe susze, co w oczywisty sposób przekłada się na ceny żywności.
Gospodarka na razie jeszcze się kręci, ale jak długo, skoro większość ekonomistów twierdzi, że szczyt koniunktury właśnie mija? Czy wyborcy PiS, jeszcze niezaspokojeni budżetowymi pieniędzmi, które przecież pochodzą głównie z kredytów i z rosnących obciążeń podatkowych (zerowy podatek dla młodych nie zmieni tego faktu), zrozumieją w końcu, że wystarczy niewielkie spowolnienie gospodarcze, aby tak rozdmuchany budżet po prostu pękł niczym nadmuchany do granic możliwości balon? Ile jeszcze dowodów trzeba, ile jeszcze słów, aby ta oczywista prawda, ta klarowna konstatacja, dotarła pod strzechy?
Dla każdego coś miłego
W piątek i w sobotę odbyło się Forum Programowe Koalicji Obywatelskiej, oczekiwane od dawna mocne wejście na kampanijną ścieżkę Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej. Oczekiwane, bo czas był już najwyższy. Efektem dwudniowego Forum, kilkudziesięciu paneli dyskusyjnych oraz dziesiątek spotkań było przedstawienie przez szefa PO zarysów programowych pod wspólnym hasłem „Szóstka Schetyny”. Czy się udało? Kilka moich spostrzeżeń.
Po pierwsze, podzielam pogląd niektórych komentatorów, że „Szóstka” w zasadzie zamyka drzwi dla PSL-u. Moim zdaniem, dobrze. Od kilkunastu tygodni uważam, że PSL powinien iść do tych wyborów samodzielnie. Z dwóch powodów: szeroki blok opozycyjny złożony z Wiosny i PSL byłby jeszcze bardziej nieczytelny i demotywujący niż Koalicja Europejska oraz na wsi tylko PSL może skutecznie powalczyć z PiS o wyborcę. Nie zrobi tego nikt, kto optuje za związkami partnerskimi, a „Szóstka” między innymi o tym mówi. Dodam: bardzo dobrze, że mówi.
Tak, sporo, jako Opozycja liberalna i demokratyczna, ryzykujemy (mam na myśli także wyborców tejże), ale to i tak ryzyko mniejsze niż pójście bardzo szerokim blokiem. Podzielam zdanie Marka Migalskiego, że trochę nas straszy się D'Hondtem, zupełnie niepotrzebnie. Ważne jest jedno, PSL musi zdobyć ponad 5 proc. głosów, a nawet sondaże CBOS to przewidują. Oczywiście poczekać trzeba na sondaże innych ośrodków badania opinii społecznych. Wyrazisty PSL (o ile PSL może być wyrazisty), ma szansę zrobić rzecz mocno potrzebną – odbić część głosów PiS-owi na wsi. W połączeniu ze zwiększoną mobilizacją wyborców miejskich (bez PSL-u) przełożyć się to powinno na znacznie lepsze wyniki niż w maju. Pamiętajmy, aby pokonać PiS nie trzeba wyborów wygrać, trzeba sprowadzić wynik wyborczy obozu władzy poniżej 231 mandatów w Sejmie.
Po drugie, założenia programowe są wyraźnym zaproszeniem dla wszystkich ugrupowań od lewa do liberalno-konserwatywnego centrum (oczywiście z pominięciem Partii Razem). Kukiza pod uwagę nie biorę, bo to według mnie projekt definitywnie skończony.
Po trzecie, „Szóstka” jest w wielu obszarach naprawdę bardzo dobrym programem. Najbardziej interesujące elementy, to z obszaru wolności obywatelskich: Akt Odnowy Demokracji, głosowania przez Internet oraz związki partnerskie, z obszaru ochrony zdrowia: pełen bilans zdrowotny dla 50+, program walki z rakiem oraz pakiet dla osób niepełnosprawnych, z obszaru rozwiązań dla seniorów: centra rehabilitacji, usługi wytchnieniowe oraz rozszerzenie poznańskiego pakietu dla seniora na resztę kraju. Także cały obszar edukacyjny i ekologiczny. Ambitny, ale możliwy do zrealizowania, niezbędny plan, a w dodatku jasno określona wizja Polski. Bez dwóch zdań – tak konkretnej i realnej wizji przyszłości w obozie Zjednoczonej Prawicy nie ma.
Łyżka dziegciu w dzbanku miodu
Są też elementy programu, o szczegółach których póki co wiemy za mało, czyli cały obszar dotyczący płac oraz rozwiązań związanych ze skróceniem kolejek do specjalistów i szybszą obsługą w Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych. Propozycje te wymagać będą naprawdę sporych nakładów finansowych i konieczne jest dokładne przedstawienie skąd lub z czego mają być one sfinansowanie.
Tym, co mnie najbardziej niepokoi, jest hasło: programy socjalne PiS zostaną utrzymane w niezmienionej formie. Rozumiem zasady rządzące się kampanią wyborczą i wyborami, ale osobiście nie akceptuję założenia, że nie da się wygrać wyborów naruszając 500+. Nie podoba mi się ten brak odwagi, zwłaszcza w sytuacji, kiedy wszyscy politycy wiedzą, włącznie z politykami PiS, że programu tego nie da się utrzymać w obecnym zakresie na dłużej. Dotykamy tu kwestii najistotniejszej, związanej z mobilizacją wyborców, czyli wiarygodnością. Marzę o formacji politycznej, bloku, którego przedstawiciele jasno powiedzą, niczym swego czasu Margaret Thatcher o brytyjskim górnictwie: program 500+ trzeba zmienić, wprowadzić kryterium dochodowe, bo przez niego toniemy i utonąć możemy. Mówiąc krótko, marzę o politykach odważnych. Tu mi tej odwagi brak i doprawdy, nie czuję się z tym, jako liberalny wyborca, zbyt komfortowo.
Owszem, Platforma jako źródło finansowania podaje fundusze europejskie, których PiS nie zdobędzie (nie potrafi nawet wykorzystać w małej części tych obecnych), ale owe fundusze nie mogą być głównym źródłem finansowania obietnic. Niezbędne jest nam opamiętanie. A to jest proste do osiągnięcia, program 500+ musi być skorygowany.
Po co mamy wygrać z PiS
Po co? Odpowiedź jest prosta: aby zbudować tu Polskę nowoczesną, w pełni demokratyczną, szanującą różne poglądy, otwartą na różne przekonania, orientacje i światopoglądy. Ale nade wszystko, żeby zbudować tu silne gospodarczo państwo, które będzie jądrem zjednoczonej Europy wraz z Niemcami, Francją, Hiszpanią i krajami Beneluksu, a nie państwem na europejskim aucie.
Tego się jednak nie zrobi, jeśli głównych reform nie wprowadzi się w życie w pierwszym roku rządów. Opozycja ma rok czasu na to, aby udowodnić swą skuteczność oraz głębokie współdziałanie. W pierwszym roku musi być wprowadzony w życie Akt Odnowy Demokracji, muszą się pojawić rozwiązania dla niepełnosprawnych, muszą się pojawić pierwsze rozwiązania naprawiające służbę zdrowia, edukację i środowisko. Muszą być wprowadzone zmiany uzdrawiające finanse publiczne, które wymagają natychmiastowych działań. Muszą się wreszcie pojawić rozwiązania ratujące środowisko naturalne.
To jest cały pakiet ogromnych zmian, który wymaga wielkiej determinacji i spokoju działania, czyli współdziałania między poszczególnymi partiami Opozycji. Jeśli tego nie ma, jeśli szeroko pojęty obóz opozycyjny nie jest dogadany ze sobą, lepiej nie brać się za władzę i odpuścić te wybory.