Kibice nie dowierzali. Samobój Piasta w meczu z Rygą mówi wszystko o poziomie polskiej piłki
redakcja naTemat
26 lipca 2019, 11:28·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 26 lipca 2019, 11:28
Są bramki, których po prostu nie da się zapomnieć. Niestety, ta samobójcza w wykonaniu Piasta Gliwice jest przykrą ilustracją obecnego poziomu polskiej piłki. A szkoda, bo mistrzowie Polski w eliminacjach Ligi Europy sami skomplikowali sobie życie.
Reklama.
Mistrz Polski staje się specjalistą od pakowania się w kłopoty w ostatnich minutach meczów. Najpierw – przyznajmy, po walce – pożegnał się na etapie eliminacji z Ligą Mistrzów. Gliwiczanie mogli żałować straconej szansy na wyeliminowanie białoruskiego BATE, bo w pierwszym meczu wyjazdowym prowadzili prawie do końca meczu.
Niestety, bardziej utytułowany rywal zdołał wyrównać na własnym terenie, strzelił też dwie bramki w ostatnich minutach meczu w Gliwicach, czym przypieczętował awans.
Wydawało się, że kolejny przeciwnik – już w el. Ligi Europy – łotewski Riga FC, jest w zasięgu ręki. I długo tak wyglądało, bo Piast mógł na Łotwę jechać z dwubramkową zaliczką. Jednak znów w końcówce meczu stało się coś, co niezwykle trudno wyjaśnić.
Uroš Korun, słoweński obrońca Piasta w tak niefortunny sposób interweniował po dalekim wykopie rywali, że przelobował swojego bezradnego bramkarza Frantiska Placha. Dodajmy, że kuriozalny gol padł tuż po wznowieniu gry przez gości.
Chwilę wcześniej mistrzowie Polski podwyższyli prowadzenie na 3:1. W taki oto sposób zespołowi z Rygi wystarczy w rewanżu zaledwie skromne 1:0. Oczywiście Piast dalej ma większą szansę na awans.